środa, 11 listopada 2015

Rozdział 9

Z  czasem wielkie krople zaczęły nabierać kształtu bardzo wysokiego mężczyzny. Każda kropla dokonywała transformacji. Zauważyłam, że potwory nie mają twarzy, miały za to olbrzymie macki. Chcieliśmy uciec ale już nas otoczono. Próbowaliśmy ich zabić. Nie dało się. Monstra zaczęło wyciągać w naszą stronę macki.
- Więc tak zginiemy - powiedziała Johanna.
- Nie mamy już szans - powiedział Nexus ugadzając potwory nożem, jednak to nie pomagało. To było dziwne, potwóry jeszcze nas nie zabiły.
- Skoro tak - mruknęła Johanna. - Nexus lubię cię.
- Ja ciebie też - odpowiedział cicho. Nic nie mówiłam tylko złapałam Logana za rękę. Jeden z potworów obwinął macki wokół mojej italii. To już koniec.
- Max! -  wrzasnął Logan rzucając się na potwora i dźgając go mieczem.
Jednak inny mutant złapał go mackami, to samo zrobili z Johanną i Nexusem, zapadaliśmy się pod ziemię. Otoczyła mnie ciemność. Straciłam przytomność.
****
Obudziłam się w jakimś lochu. Koło mnie leżeli zakrwawieni i nieprzytomni Nexus oraz Johanna. Chciałam sprawdzić czy oddychają, ale kajdany ,w które byłam zakuta do ściany, nie pozwalały mi na to.
- Nexus, Johanna - szepnęłam ochryple. Zauważyłam że dziewczyna ma głęboką ranę na ręce. Wokół były tylko lochy. Większość ludzi leżała nieprzytomna. Niektórzy czuwali. Na jednej kobiecie osiadły muchy, musiała być martwa. To było okropne. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nigdzie nie widzę Logana. Na przeciwko zauważyłam chłopaka, miał brązowe włosy i oczy które straciły blask. Twarz całą miał pokrytą bliznami. Był strasznie chudy i brudny.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.
- W lochah... Tych co nas... Porwali...- głos miał łamiący się, ledwo wydusił te parę słów.
- Co oni ci zrobili?
- Oni... Każdego...To-tortu-ru-rują. - wyjąkał słabo. - Tobie... jeszcze nic nie zrobili. Im tak, zabrali... od was jeszcze... jednego.
Więc Logana zabrali na tortury.
- Jestem Max.
- Ja... Ja Charlie
Usłyszałam dzwięk otwieranej bramy, a potem kroki. Po chwili do dzwi lochu podszedł mężczyzna bez twarzy, otworzył kraty i rzucił Loganem o ścianę.
Wyciągnął macki ku mnie.
- Weź mnie! - wrzasnął Charlie. - Ja już się nacierpiałem. Zobacz jak wyglądam. Nie krzywdź jej.
Potwór chwilię się zawachał.
- Nie, Charlie to by było niesprawiedliwe...
- Weź mnie na najgorsze tortury... Ale zostaw ją...
Potwór zabrał Charliego i zatrzasnął loch.
- Nieeeeee ! - krzyknęłam. Podszedł do mnie jakiś strażnik. Wbił mi w rękę nóż i  wsypał w ranę jakiś proszek.
*********
Gdy się ocknęłam, Logan i reszta siedzieli obok mnie. Charlie leżał w sąsiednim lochu.
- Wiemy jak uciec - szepnął Nexus.
- Pod koniec dnia wyjdziemy rurą w suficie.
- Zabierzmy Charliego. - powiedziałam.
- Kogo? - zapytała cała trójka.
- Tego chłopaka -  wskazałam na Charliego.
- Po co? - zapytał Logan.
- Uratował mnie.
- Niech ci będzie - mruknęła Johanna.
Tym razem nie byłam niczym przykuta. Podeszłam do metalowych prętów.
- Charlie - szepnęłam. Chłopak lekko otworzył oczy.
- Hej...Max - mruknął słabo.
- Dziś stąd uciekniemy. Dasz radę?
- Mhm - mruknął.
- Czemu poszłeś tam zamiast mnie? - zapytałam.
- Po co mają cię krzywdzić? Ja już przywykłem - na jego zabliźnionej twarzy pojawił się cień uśmiechu. - Obudzisz mnie jak będziecie uciekać?
- Tak - powiedziłam, przełożyłam rękę przez kratę i odgarnełam mu włosy z czoła. - Śpij.
- Nie mogę. Ból jest zbyt mocny. - mruknął.
- Co ci zrobili? - zapytałam. Chłopak przygryzł wargę.
- Nie chcesz wiedzieć - powiedział, wyciągnął swoją rękę ku mojej. Cała była w bliznach.
- Jak długo tu jesteś? - zapytałam.
- Ech...nie wiem... Na pewno długo.
                     ****************
Po wieczornym patrolu zaczeliśmy szykować się do ucieczki. Nexus miał na szczęście nóż w kieszeni. Wszystkie plecaki i broń nam zabrano. Rozwalił drewniane deski zatykające otwór. Nexus wszedł pierwszy za nim ja, Johanna i Logan. Przejście było naprawdę małe. Po chwili Nexus doczołgał się do następnego wyjścia. Rozwalił deskę i wciągnął Charliego do tunelu.Chłopak mimo licznych obrażeń dał radę się czołgać. W końcu wyszliśmy na świeże powietrze.
- Wreszcie - szepnął Charlie z uśmiechem, po czym położył się na plecach.
- Może trochę oddalimy się od lochów, wtedy sobie poleżysz - zwróciła się Johanna do Charliego.
- Niech się nacieszy - mruknął Logan.
- Nie, dziewczyna ma rację. Jak się nazywasz ?
- Johanna.
Charlie mimo licznych obrażeń dał radę iść. Nie mówił tego na głos ale było widać że cierpi. Mimo iż torturowano Logana nie miał prawie żadnych obrażeń. To dziwne, bo reszta wyglądała okropnie. Johanna podeszła do mnie i cicho zapytała:
- Jak Charlie cię uratował?
- Mieli mnie wziąć na tortury, ale on poszedł za mnie.
- Za Loganem też się ktoś wstawił. Twój piękniś wygląda fantastycznie.
- To nie jest mój piękniś - odwarknęłam.
- Och, niech ci będzie - powiedziała z chytrym uśmieszkiem. 
- No, więc był chyba na torturach. Chodź to dziwne, że nie ma większych obrażeń. Może go oszczędzili? - domyślałam się.
- Możliwe - mruknęła Johanna. - Mnie i Nexusa nie oszczędzali.
To prawda nie wiem co im zrobili, jednak byli cali posinaczeni. Na rękach mieli wiele ran.
- Myślisz że możemy zaufać Charliemu? - zapytałam.
- Wydaje się w porządku.
***
Gdy już wystarczająco oddaliliśmy się od potwornego więzienia, odpoczeliśmy.
- Więc nie mamy niczego - mruknął Nexus. - Mam tylko parę narzędzi w kieszeniach.
- To dobrze że chodź tyle zatrzymaliście... - zaczął Charlie.
- Nie mamy śpiworów, koców ani jedzenia - powiedział wściekle Logan. - Ale tak, ciesze się z narzędzi Chau.
- Gdybyś był w mojej sytuacji zrozumiałbyś chłopcze. Jestem Charlie, tak na przyszłość.
- Chłopcze? Och, tak znalazł się. W takich warunkach długo nie pożyjesz. Niby dlaczego mamy ci ufać? - Logan był naprawdę wściekły.
- Nie musisz mi ufać - odparł ze spokojem. - Nie pozwoliłem skrzywdzić twojej... przyjaciółki. Nie muszę spać na miękkim materiale, żeby się wyspać księciu.
Logan zamilkł.
- Kłócąc się, do niczego nie dojdziemy - powiedział Nexus.
***
Charlie, Logana i Nexus już usnęli. Johanna leżała z otwartymi oczami i wpatrywała się w niebo. Odwróciła wzrok ku mnie.
- Idziemy się przejść? - zapytała.
- Jasne.
Wstałyśmy cicho, by nie obudzić innych.
Chwilę szłyśmy w milczeniu.
-Co oni wam tam robili? - zapytałam w końcu. Johanna wzięła głęboki oddech.
- Bito nas, podtapiano... przypalano. Wcześniej dawali nam jakieś środki. Nie mogliśmy się poruszać. Nakłówano nas. Z więźniami robili tak codziennie. Jednak dawano im jakieś środki, by się nie wykrwawiali. Ich cierpienia sprawiały im radość. Ich macki... były ... okropne, gdy mnie dotykali... To było straszne.
- To okropne - przyznałam.
- Wracajmy - mruknęła. - Zachciało mi się spać.
***
Położyłam się na ziemię. Po chwili usnęłam. Gdy się obudziłam zauważyłam, że na ubraniu mam psią sierść, więc jakiś pies lub wilk musiał być tu w nocy.
Wszyscy jeszcze spali. Tylko Charlie siedział pod drzewem koło ściany. Podeszłam do niego.
- Hej - powiedział.
- Hej. Mogę usiąść?
- Jasne.
Usiadłam obok niego.
- Jakie to wspaniałe uczucie znów być wolnym - powiedział.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, ale nie pozostanę dłużny. - powiedział szczerząc zęby.
- Kim właściwie jesteś?
Nastała chwila ciszy.
- Ech, no... W jakim sensie?
- Kim jesteś? Jak dostałeś się pod władzę tych mężczyzn i gdzie prędzej żyłeś.
- No to trochę długa historia. Z pewnością nie pochodzę z twojego miejsca zamieszkania. Jesteś skazańcem zesłanym do Labiryntu, prawda?
- Tak - odpowiedziałam.
- No więc ja też byłem w Labiryncie. Ci kolesie złapali mnie podczas mojej podróży.
- Gdzie podróżowałeś? - dopytywałam.
- Ej, teraz ja pytam. - zaśmiał się. - Nie chcę znać twojej przeszłości, bo wiem, że dla wielu jest to okropny temat. Chcę wiedzieć kim jest Logan.
- Logan jest moim...przyjacielem - zawahałam się z tym ostatnim słowem. Znam go  od niedawna. Ostatnio zrobił się jakiś inny.
- A za co jesteś w Labiryncie?
- Logan przez przypadek zabił człowieka, a my przy tym byliśmy.
- A ty dlaczego tu jesteś?
- Ech... To długa historia i...nie chcę się nią dzielić.
- Dobra, chodźmy poszukać czegoś do jedzenia... - zaczęłam, ale Charlie mnie uciszył i ściągnął coś z gałęzi.
- Lubisz mięso z królika? - zapytał.
W rękąch trzymał 3 martwe zwierzątka, zdążył już zedrzeć z nich skórę. Parę razy z Johanną i Nexusem udało mi sie upolować zająca.
- Jak ty je złapałeś?
- Zrobiłem sobie sztylet ze skały. Dla was też mam.
***
- Skąd mam mieć pewność, że nie są zatrute? - zapytał Logan patrząc z odrazą na zające.
- A jak zrobię tak? - Charlie ugryzł kawałek surowego mięsa.
- Myślisz że nas tak łatwo nabierzesz? - zapytał perfidnie Logan.
- Jak ci się nie podoba to nie jedz księciu - mruknęła Johanna.
- Lepiej bym tego nie ujął - zaśmiał się Charlie.
Usłyszałam szelest w zaroślach. Charlie wziął do ręki swój sztylet.
- Uciekajmy - powiedział.
- A może to tylko... - zaczął Logan, jednak już nie skończył.




Z zarośli wyłoniło się trzech mężczyzn bez twarzy. Johanna krzyknęła i złapała Nexusa za rękę. Pierwszy raz była tak wystraszona. Co tam musieli jej zrobić.
- Nie... - szepnął Charlie, jego oczy były pełne strachu.
- U - u - ucie- cie... - próbował krzyknąć, jednak Nexus go wyręczył. Zerwaliśmy się szybko. Logan złapał mnie za rękę. Biegliśmy trochę wolniej niż reszta. Charlie co chwilię się upewniał czy biegniemy za nimi. Nagłe między nami a Johanną i Nexusem wyrosła olbrzymia kamienna ściana.Logan złapał mnie za nadgarstki i zatrzymał.
- Co ty robisz, oni nas dogania... - zaczęłam ale on brutalnie mnie pocałował.
- Zostaw mnie - warknęłam. Logan zaśmiał się.
- Jak w tej chwili jej nie zostawisz to pożałujesz - powiedział Charlie. Zauważyłam że potwory bez twarzy również się zatrzymały. - Zamilcz. Inaczej ona zginie w męczarniach - zasyczał Logan. Próbowałam się wyszarpać.
- Nie ładnie być tak agresywną Max. Nie wyszarpuj się bo to nic ci nie da - powiedział z chytrym uśmiechem.
- To Duszostrzępy - dlaczego wcześniej nie pomyślałam.
- Nie Max. To ja Logan Wood, ten prawdziwy. Załatwmy to szybko Max. - powiedział i wyciągnął nóż. Charlie zaszedł go od tyłu i złapał za szyję. Logan.podłożył mi nóż do gardła.
- Jest już martwa... - wychrypiał Logan. Charlie szybko go puścił, jednak kolesie bez twarzy złapali go w swoje macki
Logan wziął nóż do ręki i wbił mi go w kostium
- Niewiarygodne że się na to nabrałaś. Biedny słaby Logan, niekochany przez nikogo. Nieszczęśliwie zakochany. - przy każdym
słowie przesuwał nóż.
- Zostaw mnie - powiedziałam bliska płaczu. Osoba której tak bardzo było mi szkoda, której chciałam pomuc okazała się zwykłym zdrajcą.
- Boisz się mnie kochanie?
- Nie nazywaj mnie tak i dobrze ci radzę, zostaw mnie. - Myślisz że cię tak bez niczego zostawię? - zapytał. - myliłaś się. Pamiętasz jak mnie pocałowałaś. Fajnie było prawda? - powiedział, jednak w tej samej chwili rzucił się na niego wielki wilk o lśniącej srebrnej sierści i rozszarpał mu gardło. Krzyknęłam wilk zwrócił się w moją stronę i powiedział:
- To ja Charlie.
Kompletnie mnie zamurowało. Wilk wziął w zęby martwe, zakrwawione ciało Logana i zaciągnął pod drzewo. Podszedł.do mnie i znów.zamienił.się w człowieka. Cała się trzęsłam. W końcu nie wytrzymałam i po policzku spłynęła mi łza.
- Hej, nie płacz - powiedział ocierając mi łzy.
- Ja - ja... Ja mu ufałam.
- Zaufałaś nie temu co trzeba - powiedział i delikatnie, naprawdę delikatnie mnie przytulił. To było dziwne, przytulił mnie człowiek który przed chwilią, na moich oczach w postaci wilka zabił człowieka.
- Cała się trzęsieś - zauważył.
- Ty też - powiedziałam.
***
Rozpaliliśmy ognisko. Siedziałam obok niego gdy podszedł do mnie Charlie.
- Więc kim w końcu jesteś? - zapytałam
- Jestem z... Tamtej strony - powiedział. - Jestem człowiekiem ale mogę zamieniać się w wilka. Yyyyy... Wychodowano mnie do zabijania.
- Kogo?
- Was. Tak jak wszystkie potwory. Ludzie z tamtej strony nie chcą was u nas więc hodują potwory które mają zabijać. Ja uciekłem i wzięto mnie do niewoli i torturowano.
- To okropne - mruknęłam.
- Tak, jestem potworem. Miałam być najlepszą maszyną.do zabijania jednak gen mojej matki dał mi uczucia. Mam jeszcze brata, zamienia się w dużego owczarka. Pewnie już nie żyje...
- Widziałam go! - wrzasnęłam. - To znaczy chyba.
 Kiedy?
- Przed atakiem tych ludzi. Właściwie chyba chciał nas ostrzec. A jeśli mogę zapytać dlaczego i jak cię złapali?
- Zdradziłem naród. Uciekałem i znaleźli mnie. To było okropne. Nie wiedziałem co się.dzieje i wtedy zaczęli... To było okropne. Do teraz pamiętam ten ból.
- Johanna... - zakuło mnie na wspomnienie o niej. Nie wiedziałam co się z nimi dzieje. - Mówiła że to jest okropne. Co jest takiego w ich mackach. Gdy mnie złapali nic nie czułam. - To byli strażnicy a nie kaci. Macki tych pierwszych nie wyżądzają takiego bólu. Macki katów mają kwas, w dodatku wiedzą jak dotknąć by... Sprawić cierpienie. Chwilię siedzieliśmy w milczeniu. W końcu poszłam spać. Było strasznie zimno.
- Trochę zimno co? - powiedział Charlie i przemienił się w wilka i położył się koło mnie ocieplając futrem.
- Lepiej? - zapytał.
- Lepiej - powiedziałam i wtuliłam się w niego. Przypomniałam sobie Logana. A co jeśli Charlie też udaje.
- Dlaczego się denerwujesz? - zapytał.
- Ja? Z kąd wiesz?
- Jestem wilkiem - powiedział - Coś się stało?
Ten człowiek zaczął mnie przerażać. Czuje ludzkie emocje, ciekawe co sobie pomyślał.
- Ja po prostu... Przypomniał mi się Logan. Pomyślałam że ty też możesz udawać.
- Nie - zaprzeczył - nie jestem jak Logan. Nie kłamią gdy kogoś kocham. W dodatku jestem potworem. Nie potrafię kłamać i wyczuwam kłamstwa.