Hej :) Rozdział 5 jest krótki ale następny jest już prawie gotowy :D Miłego czytania komentujcie i oceniajcie :)
PS. Kara pisze jednego bloga http://czasemdoskon2334.blogspot.com/ Zapraszam do czytania i komentowania :)
Gdy się obudziłam byłam w jakimś jasnym pokoju. Byłam w niebie? Nie to nie było niebo. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich wysoki ciemnowłosy mężczyzna z lekko kręconymi włosami, które wyglądały jak Nexusa tylko ciemniejsze i miej kręcone.
- Widzę że się obudziłaś. - powiedział.
- Jak widać. - Mruknęłam.
- Nazywam się Whiliam , będę twoim trenerem przygotowującym do Labiryntu.
- Ale czemu już nas zabrali? - zapytałam.
- Otrzymaliśmy jakiś sygnał z labiryntu. -powiedział, po czym dodał szeptem.- Oczywiście to kłamstwo ale ty o tym nie wiesz.
- Dlaczego? - spytałam.
- Chcą żeby coś się działo. - powiedział i podszedł do drzwi.
- Chodź chcą żebyś poznała innych
***
Przy okrągłym stole siedziała pięć osób.
- Zapoznaj się z nimi. - powiedział Whiliam po czym wyszedł kolejnymi drzwiami.
Podeszłam do stołu i usiadłam między Nexusem a Loganem.
- Jestem Max. - powiedziałam.Dziewczyna zdusiła śmiech.
- A ja amanredolinosobonlokestos. - mruknął chłopak.
- Ja jestem Margaret a to naprawdę jest Lewis. - powiedziała dziewczyna.
- Słyszeliście pewnie o mojej siostrze Amadii, weszła do labiryntu rok temu, ten sygnał na pewno jest od niej. - powiedział, przypominało mi się co mówił mi Whiliam.
- Ona zabiła 13 osób wywaliła mini bombę. -kontynuował.
- Tak a ty ? - Margaret spojrzała na niego.
- Ja zabiłem tylko rodziców. - mruknął.
Johanna spojrzała na mnie z miną mówiąca "Debil ?".
***
Leżałam w łóżku w pokoju który mi przydzielono, gdy nagle ktoś zapukał w drzwi.
- Kto tam? - spytałam.
- Ja. - usłyszałam głos Logana. Czego ten chłopak znowu chce pomyślałam.
- Wejdź. powiedziałam.
Logan wszedł i usiadł na krańcu łóżka.
- Chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Mów. - Powiedziałam.
- Boisz się? - zapytał.
- Czego. - spytałam.
- Labiryntu. - powiedział.
Chciałam mu powiedzieć to co powiedział mi Whiliam.
Rozejrzałam się czy nie ma kamer, żadnej nie zauważyłam ale nie chciałam ryzykować. Przybliżyłam się do niego, Logan dziwnie się na mnie spojrzał.
- Oni wiedzą co tam jest ale ty nie - szepnęłam mu do ucha.
Na wszelki wypadek gdyby kamery jednak były pocałowałam go w policzek.Logan spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem i pocałował mnie. W pierwszej chwili chciałam go odepchnąć.Ale wtedy mogło być to podejrzane a nie chciałam wykopać Whiliama. Musiałam to przeczekać.
- Max kocham cię. - powiedział. Spojrzałam się na niego ciężko oddychając ciężko.Wstałam z łóżka i szybko pobiegłam do łazienki.Po chwili usłyszałam kroki i zamykanie drzwi. Na pewno wyszedł.Oparłam się o drzwi i odetchnęłam ciężko.
***
Rano poszłam na śniadanie gdy nagle podszedł do mnie Nexus.
- Max, eee.. Ja mam dostęp do kamer. - powiedział speszony.
- Nie. - jęknęłam.
- Czemu mu uciekłaś. - powiedziała Johanna podchodząc do nas.
- A ona skąd o tym wie? - zapytałam.
- Wczoraj siedziałam sobie z Nexusem i patrzyliśmy na rozwój twojego życia towarzyskiego. - odpowiedziała zduszając śmiech.
- Jak ktoś się dowie... - zaczęłam.
- Lewis i Margaret byli przy monitorach. - powiedział Nexus.
- Nieeeeee. - jęknęłam.
- Dobra chodzimy jeść. - powiedziała Johanna.
Podeszliśmy do stołu nie było przy nim Logana. Zjadłam szybko i poszłam go szukać.
- Patrzcie Julia idzie szukać swojego Romeo. - zaśmiała się Margaret.
Najpierw poszłam do jego pokoju. Siedział skulony na łóżku. Wyglądał jak zbity pies. Usiadłam koło niego.
- Logan?
-po co przyszłaś?- zapytał trochę gniewnym a trochę smutnym głosem.
- ja chciałam przeprosić. Nie wiem co się ze mną stało. Może po prostu nie byłam gotowa ba takie wyznania.
Nie odzywał się wiec wtuliłam się w niego.
- Zostaw mnie. - powiedział oddychając mnie.
- Po co to zrobiłaś? - zapytał Próbując mnie odepchnąć.
- Co? - zapytała.
- Wczoraj.- Sprowokowałaś mnie, dałaś mi znak. - powiedział
-Nie wiem co we mnie wstąpiło. Bardzo cię lubię Logan, ale na razie zostańmy przyjaciółmi.
- Skoro tylko mnie lubisz po co mnie sprowokowałaś a później odwzajemniłaś pocałunek? - zapytał.
- To nie miało być tak. - powiedziałam.
- Ale jednak...- zaczął ale ja ścisnęłam go mocniej.
- Przestań. - powiedziałam
- Po co znowu to robisz? - zapytał, jak go musiała zaboleć ta fałszywa nadzieja.
- Przepraszam. - szepnęłam..
- Przeprosiny przyjęte.
- Cześć Max. - przywitał mnie Whiliam. - Mówmy sobie po imieniu, dobrze ?
- Tak.
- Nie mówiłaś nikomu o tym co powiedziałem? - zapytał
- Nie. - skłamałam.
- To dobrze, w pokojach są kamery. - powiedział uśmiechając się. - Pewnie już o tym wiesz.
- Wiedziałeś nagrania? - spytałam speszona.
- Tak, biedny chłopak
- Nie tak miało być. - powiedziałam.
- Daj mu szanse.
- przecież pan... To znaczy ty nie znasz go.
- Rozmawiałem z nim. - powiedział . - Mamy miało czasu a muszę cię wiele nauczyć.
- Chyba najważniejsze jest to że nie możesz wszystkim ufać. - powiedział.
- Ale Nexus i Johanna.
- I Logan, im możesz ufać.
- Powiedział. - Ważne są jeszcze duszo strzępy. Wkraczają w nas umysł by skrzywdzić bliskie nam osoby, tym samym nasz również.
- Straszne. - powiedziałam.
- Druga strona ma swoją armię. - powiedział. - Chodź wybrać broń
***
Przeglądałam różne rodzaje broni ale elektryczna, krotka włócznia najbardziej przypadła mi do gustu.
- Możesz ustawiać moc prądu lub wyłączyć go całkowicie. - powiedział Whiliam pokazując mi przyciski. - Spróbuj. - wskazał na
Podeszłam do placu i spojrzałam na manekiny.
- mam je poprądzić?
- Tak, zrób to w dobrym stylu.
Przebiegłam między nimi prądząc je po kolei.
- I o to chodzi. - powiedział Whiliam.
***
- Jaką broń wybrałaś? - spałam Johanne
- Łuk, Nexus go ulepszy. - odpowiedziała
- A ja mam sztylet. - powiedział Nexus.
Poszłam do pokoju Logana. Zapukałam w drzwi.
- Proszę. - usłyszałam jego głos. Otworzyłam drzwi i weszłam.
- Hej. - powiedziałam.
- Część. - powiedział trochę żywszym tonem niż ostatnio.
- Jaką broń wybrałeś.- Miecz, a ty.
- Włócznię elektryczną. - odpowiedziałam. Nastała krępująca cisza.
- Yyy... Max? - zapytał.
- Tak. - powiedziałam.
- Mogę się ciebie o coś spytać? - powiedział, poczułam ucisk w brzuchu.
- Jasne, pytaj.
- Czy ty, no ty kochasz Nexusa? - zapytał a ja myślałam że zaraz się roześmieje.
- Nexus jest dla mnie jak brat, kocham go ale jak brata. - powiedziałam.
- A gdyby on cię kochał i chciałby z tobą być?
- Nexus? Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić, tak jak mówiłam traktuje go jak brata.
Znów nastała krępująca cisza.
- Jutro wchodzimy do labiryntu. - powiedziałam i spojrzałam na Logana, zobaczyłam strach w jego oczach.
- Chciałam ci powiedzieć że nie zostawię cię samego. - powiedziałam. Logan spojrzał na mnie i spuścił głowę.
- Nie musisz. - powiedział.
- Ale chcę.
- Mam wrażenie że robisz to tylko z litości.
- Nie, - dotknęłam jego rękę która lekko drgnęła. - robię to bo cię lubię. - powiedziałam patrząc mu w oczy. Nagle zadzwonił dzwonek wzywający do głównego pokoju.
- Czego znowu chcą ? - zapytał.
- Nie wiem. - odpowiedziałam.
środa, 26 lutego 2014
poniedziałek, 17 lutego 2014
Rozdział 4
Cisza przed burzą zawsze jest piękna.
- Teraz idziemy do Lexie. -powiedziała Johanna.
- Po co chcecie tam iść? - zapytał Logan.
- Musimy jej podziękować. Ostatnio wylała nas z roboty.. - powiedziałam
- Okey, idę z wami. - powiedział.
Gdy doszliśmy na miejsce, ukryliśmy się w pobliskich krzakach. Nexus wyciągnął swoją maszynę z plecaka. Ja i Logan wzięliśmy kamienie do rąk. Nexus włączył maszynę i poraził nim płot pani Lexie. W ciągu sekundy płot zaczął się topić. Johanna pobiegła do gospodarstwa i wypuściła wszystkie zwierzęta. A my obrzuciliśmy jej dom kamieniami. Gdy wszystko zaczęło się palić i gospodarstwo wyglądało jak ruina, uciekliśmy.
Zatrzymaliśmy się jak wryci, koło miejsca gdzie pobiliśmy Huga stała policja. Dudley, który zobaczył nas wskazał palcem policji.
- Niedobrze. - jęknął Nexus.
- Zwiewamy. - szepnęłam i złapałam Logana za rękę.
Puściliśmy się pędem miedzy małe gospodarstwa i domki.
- Gdzie teraz? - spytał Logan.
- Nie wiem. - szepnęłam zdenerwowana.
Nagle na przeciwko nas pojawiła się policja.
- Stać bo strzelam.! - krzyknął jeden z policjantów.
Logan mocniej ścisnął moją dłoń. Spojrzałam na niego, był bardzo wystraszony. Spojrzałam mu w oczy, dopiero teraz zauważyłam, że są pięknego zielonego koloru. Czterech policjantów podeszło do nas i zakuło w kajdanki.
- No już ruszać się !! - wrzasnął mi do ucha stary, gruby, łysy cap.
Wprowadzili nas do policyjnego powozu. Siedzieliśmy z tyłu jak sardynki w puszce.
- Dokąd jedziemy.? - zapytała zachrypniętym głosem Johanna.
- Do stolicy dzieci, przywitacie się ze swoimi nazwiskami na czerwonej liście. - odpowiedział policjant szczerząc czarne zęby.
Nie, tylko nie czerwona lista! To lista osób które mają największe szanse trafić do labiryntu.
- My go nie zabiliśmy, przecież oddychał ! - wrzasnął Nexus.
- Oddychał gdy go tam zostawialiście - powiedział jeden z policjantów - potem doszło do krwotoku wewnętrznego.
Dalej siedzieliśmy już cicho.
Nie wiem ile dokładnie jechaliśmy, jednak było już ciemno, a powóz jechał wolno. Chciało mi się spać więc oparłam się głową o ramie Logana. Spojrzałam na niego, miał szkliste oczy. Próbował się uśmiechnąć.
***
- Dojechaliśmy. - szepnął Logan.
- Ile spałam? - zapytałam.
- Cztery godziny. - odpowiedział.
Policjant wprowadził nas do wielkiego budynku.
- Dokąd nas zabierasz? - wychrypiała Johanna.
- Do celi. - odpowiedział i otworzył więzienną kratę. Odpiął nasze kajdanki i wrzucił nas do środka. Uderzyłam żebrami o betonową podłogę. Johanna krzyknęła po czym osunęła się na podłogę obok Nexusa. Logan powoli do mnie podszedł i niepewnie przytulił. W pierwszej chwili chciałam go odepchnąć, lecz nie zrobiłam tego. Czułam szybkie bicie jego serca i niespokojny oddech. Po chwili odeszłam i oparłam się o ścianę. Próbowałam wmawiać sobie, że wszystko będzie dobrze, ciekawe ile osób jest na czerwonej liście..
Nagle do celi wszedł wysoki policjant.
- Idziemy na przesłuchanie. - poinformował nas. Posłuchaliśmy i poszliśmy za nim. Spojrzałam na Johannę, wyglądała jakby chciała kogoś zabić.
Policjant otworzył drzwi i kazał nam wejść do środka, gdzie czekało na nas już dwóch mężczyzn w garniturach.
- Siadajcie. - powiedział jeden z nich i wskazał cztery krzesła.
Usiedliśmy i popatrzeliśmy na siebie.
- Więc wiecie o co jesteście oskarżeni, prawda ?
- Tak. - rzekła Johanna. - za zniszczenie cudzej własności i nieumyślne, podkreślam nieumyślne spowodowanie śmierci.
- Czyli, przyznajecie się do winy ? - zapytał.
Pokiwaliśmy głowami.
- To ja go zabiłem. - powiedział z przerażeniem w oczach Logan.
- Nie, ty nas broniłeś. - powiedziałam.
- To i tak nie ważne, wszyscy go zostawiliście i napadliście na dom pani Lexie. - powiedział i złożył papiery na biurko.
- Zostajecie wpisani na czerwoną listę. - mruknął.
- Możemy chociaż wiedzieć czy kto jeszcze jest na niej? - zapytałam.
- Naturalnie - powiedział - jesteście na niej wy i jeszcze dwie osoby. Jest was tak mało z powodu samobójstw reszty skazańców.
- Czyli to pewne. - powiedziała Johanna.
Chyba tak. 20 maja wejdziecie do labiryntu wraz z dwójką nieznajomy.
- Moglibyśmy chociaż pożegnać się z rodzicami? - spytałam cicho.
- Dziś jest dziesiąty. Piętnastego musicie się zgłosić i przygotować, więc jeśli wam na tym zależy zostaniecie przetransportowani do domu.
***
Tym razem lecieliśmy poduszkowcem. We czwórkę siedzieliśmy przy stolikach.
- Wiecie, jak już mam wchodzić do labiryntu, to cieszę się że z takim towarzystwem. - rzekła obojętnie Johanna.
- Rodzice wyrzucą mnie z domu. - mruknął Logan.
- Kim właściwe są twoi rodzice? - zapytałam.
- Są księgowymi Lexie. - mruknął i spuścił głowę.
- Więc czemu poszedłeś z nami? - zapytał Nexus.
- Lubię was. - odpowiedział.
Dalej siedzieliśmy w milczeniu.
***
Zawahałam się czy otworzyć drzwi do domu. W końcu to zrobiłam.
- Max! - krzyknął tata ze łzami w oczach i przytulił mnie. Z trudem przełknęłam ślinę.
- Max. - powiedziałam mama cicho, podchodząc do mnie. - Moje dziecko.
- Max! - krzyknęła Lily wbiegając do kuchni.
Przytuliłam ją. Mała rozpłakałam mi się w ramionach.
- Max, dlaczego to zrobiłaś? - zapytał ojciec.
- Nie miałam wyboru. - odpowiedziałam.
Następne godziny pełne były pytań. W końcu poszłam spać, jednak nie usnęłam. Pomyślałam, że skoro już nigdy tu nie wrócę, muszę odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Ubrałam się, wyszłam przez okno i ruszyłam nad staw. Szłam powoli, omijając wszystkie znane mi miejsca. W końcu doszłam nad staw, ale ktoś już tam był.
- Logan, to ty ? - zapytałam.
- Cześć Max. - odpowiedział.
- Czemu tu jesteś? - spytałam.
- A ty ?
- Możesz odpowiedzieć ? - spytałam trochę zdenerwowana.
- No, więc chyba już nigdy nie wrócę do domu. - powiedział.
- Czemu? - zapytałam i usiadłam obok niego.
- Moi rodzice powiedzieli, że już nie mają syna. Powiedzieli, że mnie wydziedziczą.
- Ale to niebyła twoja wina, gdybyś wtedy go nie uderzył on mógłby mnie zabić. - powiedziałam.
- Ale poszedłem z wami do Lexie.
- No tak ale ona jest temu winna, zwolniła nas. - rzekłam.
- Ale nie mnie, rozumiesz ? - powiedział zdenerwowany.
Miałam ochotę go uderzyć.
- Nie musiałeś iść z nami. - mruknęłam.
- Ale poszedłem, i ja zabiłem Huga nie wy, gdyby nie ja to nikt by się na czerwonej liście nie znalazł.
- Bylibyśmy i tak na liście oczekujących, ktoś z nas i tak mógłby tam wejść. - odpowiedziałam.
- No właśnie.... - zaczął ale jego głoś zagłuszył dźwięk helikoptera.
- Nie - szepnęłam - nie dziś.
Dobrze wiedziałam skąd przyleciał i po kogo.
Logan siedział cały blady.
- Czemu teraz.? - zapytał.
- Nie wiem. - odpowiedziała i zauważyłam, że helikopter zaczyna lądować.
Zastanawiałam się co zrobić. Zostać tu? Jeśli już po mnie idą, będą się pytać co robiłam. Co odpowiem, że byłam na spacerze? Będą mieli wątpliwości i z resztą musiała bym zabrać ze sobą Logana. Uciec? Nawet fajny pomysł, ale mogą zrobić coś mojej rodzinie.
- Idziemy do mnie. - powiedziałam.
Wstałam ale Logan ciągle siedział i wpatrywał się w niebo.
- Chodzi. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Nie. - szepnął i wyszarpnął swoją dłoń.
- Może przylecieli powiedzieć, że ktoś wyszedł z labiryntu. - próbowałam go uspokoić.
- Tak, a po drugiej stronie mieszkają tęczowe kucyki. - rzekł sarkastycznie.
Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Nie chcę się przez ciebie wpakować w tarapaty więc lepiej rusz swój leniwy zadek.
Niepewnie wstał i razem ruszyliśmy w stronę mojego domu.
***
- Nie ma ich jeszcze. - powiedziała do Logana.
- Pewnie poszli do Nexusa i Johanny. - powiedział.
- Pewnie tak. - powiedziałam, zastanawiając się co powiem rodzicom gdy zobaczą Logana.
- Dobra, właź przez okno. - powiedziałam.
- Co powiesz rodzicom ? - zapytał.
- Jeszcze nie wiem, wchodź i nie marudź. - Logan posłuchał i wszedł przez okno do mojego pokoju, a ja zaraz za nim.
- Fajny masz pokój. - powiedział rozglądając się dookoła.
- Nie przesadzaj. - powiedziałam patrząc na stare łóżko, komodę i stolik.
- Zostań tu, zaraz przyjdę. - powiedziałam.
Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę sypialni lecz w tym samym czasie usłyszałam pukanie do drzwi, głos rodziców i mamę wychodzącą z pokoju.
- Mamo to oni, Logan tu jest, proszę wymyśl coś. - powiedziałam.
- Max, dlaczego nie śpisz i jaki Logan ?
- Wood, później wyjaśnię. - rzekłam i znów usłyszałam pukanie. Tata otworzył drzwi, a ja pobiegłam do mojego pokoju.
- Coś się stało? - zapytał Logan - słyszałem pukanie. Oni tu są?
- Max Meridian! - usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny.
- Idę z tobą - powiedział Logan - i tak będą mnie szukać.
Razem podeszliśmy do drzwi wejściowych.
- Znalazła się i zguba. - rzekł jeden z trzech mężczyzn , a dwoje złapało mnie i Logana.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam.
- To sytuacja wyjątkowa, wyjaśnimy po drodze.
- Zostawcie moją córkę! - wrzasnął tata.
W oddali zobaczyłam rodziców i nagle jeden z mężczyzn wbił mi strzykawkę w rękę. Straciłam przytomność.
- Teraz idziemy do Lexie. -powiedziała Johanna.
- Po co chcecie tam iść? - zapytał Logan.
- Musimy jej podziękować. Ostatnio wylała nas z roboty.. - powiedziałam
- Okey, idę z wami. - powiedział.
Gdy doszliśmy na miejsce, ukryliśmy się w pobliskich krzakach. Nexus wyciągnął swoją maszynę z plecaka. Ja i Logan wzięliśmy kamienie do rąk. Nexus włączył maszynę i poraził nim płot pani Lexie. W ciągu sekundy płot zaczął się topić. Johanna pobiegła do gospodarstwa i wypuściła wszystkie zwierzęta. A my obrzuciliśmy jej dom kamieniami. Gdy wszystko zaczęło się palić i gospodarstwo wyglądało jak ruina, uciekliśmy.
Zatrzymaliśmy się jak wryci, koło miejsca gdzie pobiliśmy Huga stała policja. Dudley, który zobaczył nas wskazał palcem policji.
- Niedobrze. - jęknął Nexus.
- Zwiewamy. - szepnęłam i złapałam Logana za rękę.
Puściliśmy się pędem miedzy małe gospodarstwa i domki.
- Gdzie teraz? - spytał Logan.
- Nie wiem. - szepnęłam zdenerwowana.
Nagle na przeciwko nas pojawiła się policja.
- Stać bo strzelam.! - krzyknął jeden z policjantów.
Logan mocniej ścisnął moją dłoń. Spojrzałam na niego, był bardzo wystraszony. Spojrzałam mu w oczy, dopiero teraz zauważyłam, że są pięknego zielonego koloru. Czterech policjantów podeszło do nas i zakuło w kajdanki.
- No już ruszać się !! - wrzasnął mi do ucha stary, gruby, łysy cap.
Wprowadzili nas do policyjnego powozu. Siedzieliśmy z tyłu jak sardynki w puszce.
- Dokąd jedziemy.? - zapytała zachrypniętym głosem Johanna.
- Do stolicy dzieci, przywitacie się ze swoimi nazwiskami na czerwonej liście. - odpowiedział policjant szczerząc czarne zęby.
Nie, tylko nie czerwona lista! To lista osób które mają największe szanse trafić do labiryntu.
- My go nie zabiliśmy, przecież oddychał ! - wrzasnął Nexus.
- Oddychał gdy go tam zostawialiście - powiedział jeden z policjantów - potem doszło do krwotoku wewnętrznego.
Dalej siedzieliśmy już cicho.
Nie wiem ile dokładnie jechaliśmy, jednak było już ciemno, a powóz jechał wolno. Chciało mi się spać więc oparłam się głową o ramie Logana. Spojrzałam na niego, miał szkliste oczy. Próbował się uśmiechnąć.
***
- Dojechaliśmy. - szepnął Logan.
- Ile spałam? - zapytałam.
- Cztery godziny. - odpowiedział.
Policjant wprowadził nas do wielkiego budynku.
- Dokąd nas zabierasz? - wychrypiała Johanna.
- Do celi. - odpowiedział i otworzył więzienną kratę. Odpiął nasze kajdanki i wrzucił nas do środka. Uderzyłam żebrami o betonową podłogę. Johanna krzyknęła po czym osunęła się na podłogę obok Nexusa. Logan powoli do mnie podszedł i niepewnie przytulił. W pierwszej chwili chciałam go odepchnąć, lecz nie zrobiłam tego. Czułam szybkie bicie jego serca i niespokojny oddech. Po chwili odeszłam i oparłam się o ścianę. Próbowałam wmawiać sobie, że wszystko będzie dobrze, ciekawe ile osób jest na czerwonej liście..
Nagle do celi wszedł wysoki policjant.
- Idziemy na przesłuchanie. - poinformował nas. Posłuchaliśmy i poszliśmy za nim. Spojrzałam na Johannę, wyglądała jakby chciała kogoś zabić.
Policjant otworzył drzwi i kazał nam wejść do środka, gdzie czekało na nas już dwóch mężczyzn w garniturach.
- Siadajcie. - powiedział jeden z nich i wskazał cztery krzesła.
Usiedliśmy i popatrzeliśmy na siebie.
- Więc wiecie o co jesteście oskarżeni, prawda ?
- Tak. - rzekła Johanna. - za zniszczenie cudzej własności i nieumyślne, podkreślam nieumyślne spowodowanie śmierci.
- Czyli, przyznajecie się do winy ? - zapytał.
Pokiwaliśmy głowami.
- To ja go zabiłem. - powiedział z przerażeniem w oczach Logan.
- Nie, ty nas broniłeś. - powiedziałam.
- To i tak nie ważne, wszyscy go zostawiliście i napadliście na dom pani Lexie. - powiedział i złożył papiery na biurko.
- Zostajecie wpisani na czerwoną listę. - mruknął.
- Możemy chociaż wiedzieć czy kto jeszcze jest na niej? - zapytałam.
- Naturalnie - powiedział - jesteście na niej wy i jeszcze dwie osoby. Jest was tak mało z powodu samobójstw reszty skazańców.
- Czyli to pewne. - powiedziała Johanna.
Chyba tak. 20 maja wejdziecie do labiryntu wraz z dwójką nieznajomy.
- Moglibyśmy chociaż pożegnać się z rodzicami? - spytałam cicho.
- Dziś jest dziesiąty. Piętnastego musicie się zgłosić i przygotować, więc jeśli wam na tym zależy zostaniecie przetransportowani do domu.
***
Tym razem lecieliśmy poduszkowcem. We czwórkę siedzieliśmy przy stolikach.
- Wiecie, jak już mam wchodzić do labiryntu, to cieszę się że z takim towarzystwem. - rzekła obojętnie Johanna.
- Rodzice wyrzucą mnie z domu. - mruknął Logan.
- Kim właściwe są twoi rodzice? - zapytałam.
- Są księgowymi Lexie. - mruknął i spuścił głowę.
- Więc czemu poszedłeś z nami? - zapytał Nexus.
- Lubię was. - odpowiedział.
Dalej siedzieliśmy w milczeniu.
***
Zawahałam się czy otworzyć drzwi do domu. W końcu to zrobiłam.
- Max! - krzyknął tata ze łzami w oczach i przytulił mnie. Z trudem przełknęłam ślinę.
- Max. - powiedziałam mama cicho, podchodząc do mnie. - Moje dziecko.
- Max! - krzyknęła Lily wbiegając do kuchni.
Przytuliłam ją. Mała rozpłakałam mi się w ramionach.
- Max, dlaczego to zrobiłaś? - zapytał ojciec.
- Nie miałam wyboru. - odpowiedziałam.
Następne godziny pełne były pytań. W końcu poszłam spać, jednak nie usnęłam. Pomyślałam, że skoro już nigdy tu nie wrócę, muszę odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Ubrałam się, wyszłam przez okno i ruszyłam nad staw. Szłam powoli, omijając wszystkie znane mi miejsca. W końcu doszłam nad staw, ale ktoś już tam był.
- Logan, to ty ? - zapytałam.
- Cześć Max. - odpowiedział.
- Czemu tu jesteś? - spytałam.
- A ty ?
- Możesz odpowiedzieć ? - spytałam trochę zdenerwowana.
- No, więc chyba już nigdy nie wrócę do domu. - powiedział.
- Czemu? - zapytałam i usiadłam obok niego.
- Moi rodzice powiedzieli, że już nie mają syna. Powiedzieli, że mnie wydziedziczą.
- Ale to niebyła twoja wina, gdybyś wtedy go nie uderzył on mógłby mnie zabić. - powiedziałam.
- Ale poszedłem z wami do Lexie.
- No tak ale ona jest temu winna, zwolniła nas. - rzekłam.
- Ale nie mnie, rozumiesz ? - powiedział zdenerwowany.
Miałam ochotę go uderzyć.
- Nie musiałeś iść z nami. - mruknęłam.
- Ale poszedłem, i ja zabiłem Huga nie wy, gdyby nie ja to nikt by się na czerwonej liście nie znalazł.
- Bylibyśmy i tak na liście oczekujących, ktoś z nas i tak mógłby tam wejść. - odpowiedziałam.
- No właśnie.... - zaczął ale jego głoś zagłuszył dźwięk helikoptera.
- Nie - szepnęłam - nie dziś.
Dobrze wiedziałam skąd przyleciał i po kogo.
Logan siedział cały blady.
- Czemu teraz.? - zapytał.
- Nie wiem. - odpowiedziała i zauważyłam, że helikopter zaczyna lądować.
Zastanawiałam się co zrobić. Zostać tu? Jeśli już po mnie idą, będą się pytać co robiłam. Co odpowiem, że byłam na spacerze? Będą mieli wątpliwości i z resztą musiała bym zabrać ze sobą Logana. Uciec? Nawet fajny pomysł, ale mogą zrobić coś mojej rodzinie.
- Idziemy do mnie. - powiedziałam.
Wstałam ale Logan ciągle siedział i wpatrywał się w niebo.
- Chodzi. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Nie. - szepnął i wyszarpnął swoją dłoń.
- Może przylecieli powiedzieć, że ktoś wyszedł z labiryntu. - próbowałam go uspokoić.
- Tak, a po drugiej stronie mieszkają tęczowe kucyki. - rzekł sarkastycznie.
Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Nie chcę się przez ciebie wpakować w tarapaty więc lepiej rusz swój leniwy zadek.
Niepewnie wstał i razem ruszyliśmy w stronę mojego domu.
***
- Nie ma ich jeszcze. - powiedziała do Logana.
- Pewnie poszli do Nexusa i Johanny. - powiedział.
- Pewnie tak. - powiedziałam, zastanawiając się co powiem rodzicom gdy zobaczą Logana.
- Dobra, właź przez okno. - powiedziałam.
- Co powiesz rodzicom ? - zapytał.
- Jeszcze nie wiem, wchodź i nie marudź. - Logan posłuchał i wszedł przez okno do mojego pokoju, a ja zaraz za nim.
- Fajny masz pokój. - powiedział rozglądając się dookoła.
- Nie przesadzaj. - powiedziałam patrząc na stare łóżko, komodę i stolik.
- Zostań tu, zaraz przyjdę. - powiedziałam.
Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę sypialni lecz w tym samym czasie usłyszałam pukanie do drzwi, głos rodziców i mamę wychodzącą z pokoju.
- Mamo to oni, Logan tu jest, proszę wymyśl coś. - powiedziałam.
- Max, dlaczego nie śpisz i jaki Logan ?
- Wood, później wyjaśnię. - rzekłam i znów usłyszałam pukanie. Tata otworzył drzwi, a ja pobiegłam do mojego pokoju.
- Coś się stało? - zapytał Logan - słyszałem pukanie. Oni tu są?
- Max Meridian! - usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny.
- Idę z tobą - powiedział Logan - i tak będą mnie szukać.
Razem podeszliśmy do drzwi wejściowych.
- Znalazła się i zguba. - rzekł jeden z trzech mężczyzn , a dwoje złapało mnie i Logana.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam.
- To sytuacja wyjątkowa, wyjaśnimy po drodze.
- Zostawcie moją córkę! - wrzasnął tata.
W oddali zobaczyłam rodziców i nagle jeden z mężczyzn wbił mi strzykawkę w rękę. Straciłam przytomność.
poniedziałek, 10 lutego 2014
Nominacja do LBA! ;)
Czym jest LBA?
''Nominacja do Libster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana też blogom o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje mozliwosci do ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób ( informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.1. Twoja największa pasja, twoje zainteresowanie?
Naszą największą pasją jest jazda na rowerze, snowboardzie, nartach i czytanie książek fantasy oraz również rysowanie.
2. Ulubiona zabawka z dzieciństwa.
Wspólnie uznałyśmy, że naszymi ulubionymi zabawkami z dzieciństwa są pluszaki przeważnie smoki i kucyki xd. ;)
3. Co cię skłoniło do założenia bloga?
Do założenia bloga skłoniła nas chęć stworzenia czegoś nowego i niepowtarzalnego. Kiedyś na godzinie wolnej w szkole wpadłyśmy na pomysł napisania tego bloga. ;)
4. Twoja inspiracja. Co cię motywuje do pisania?
Do pisania motywuje nas potrzeba sprawdzenia się czy nasza wyobraźnia może ułożyć jakąś piękną historię. ;D
5. Jak rozpoczęliście swoją przygodę z pisaniem?
Nasza przygoda z pisanie zaczęła się właściwie niedawno. W czasie kiedy czekałyśmy w świetlicy na zajęcia dodatkowe i nudziłyśmy się powstał pomysł stworzenia czegoś nowego i wtedy powstał nasz blog.
6. Jakieś motto,aforyzm,sentencja,cytat?
'' Każdy gdy się rodzi ma w sobie tyle samo dobra co zła, od niego zależy jaką droga pójdzie. "
7.Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Nie wyobrażamy sobie życia bez książek i zawartych w nich historii. Bez muzyki, która daje uśmiech w pochmurne dni. Bez przyjaciół którzy są zawsze blisko i dają nam wsparcie w każdych sytuacjach.
8.
Oglądamy różne seriale. Są to np: Na dobre i na złe, Ranczo, Doctor Who, Doctor House. ;)
9. Masz ukochana książkę ? Podaj jej tytuł.
Naszą ukochaną książką jest jednogłośnie '' Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Bitwa w labiryncie. ''
10 . Ocena z języka polskiego?
Kara i Gacek 5 a Czwórka i Nati 4 .
11. Ulubione wspomnienie?
Naszym ulubionym wspomnieniem jest kara,która odbyła się w grudniu. Gdy wyszłyśmy z ostatniej lekcji, zobaczyłyśmy na oknach obrazki z sztucznego śniegu. Chciałyśmy zobaczyć czy jest suchy i wszystkie cztery dotknęłyśmy szyby. Niestety był jeszcze mokry i zostawiłyśmy ślady. Pani zobaczyła nas gdy dotykałyśmy obrazków i wlepiła nam kare. Nazajutrz zostałyśmy po lekcjach i miałyśmy za zadanie umyć okna i odnowić obrazki . Pomimo że to była kara świetnie się bawiłyśmy. ;)
PYTANIA DO WAS:
1.Dlaczego zacząłeś pisać bloga ?
2.Czy twój blog opiera się na jakieś historii?
3.Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie ?
4.Jaki jest twój talent ?
5.Jaka jest twoja ulubiona pora roku?
6.Jakiej muzyki/zespołów słuchasz?
7. Grasz w gry? Jak tak to w jakie.
8.Jakie są twoje ulubione kategorie filmowe np: horror, komedia itp. ?
9.Czytasz jakiś komiks?
10.Jakbyś mógł być jakimś zwierzęciem to jakim i czemu ?
11.Jakie jest twoje ulubione wspomnienie?
NOMINOWANI:
1.http://miloscwartaposwiecenia.blogspot.com/
2.http://percyiannabeth.blogspot.com/
3.http://heros-i-heroska.blogspot.com/
4.http://what-demon-hath-tempted-me-here.blogspot.com/
5.http://lunnabeth.blogspot.com/
6.http://lordwody.blogspot.com/
7.http://theviewisbetterfromabove.blogspot.com/
8.http://dzieci-chaosu.blogspot.fr/
9.http://ponad-smierc.blogspot.com/
10.http://zemsta-naruto.blog.onet.pl/
11.http://supernatural-opo.blog.onet.pl/
Dziękujemy każdemu kto czyta naszego bloga i docenia naszą pracę. ;)
poniedziałek, 3 lutego 2014
Rozdział 3
Wszyscy staliśmy na przeciwko byłej szefowej patrząc jej w oczy wściekłym wzrokiem .
- Jak możesz się tak do mnie odzywać smarkulo!!! - krzyknęła oburzonym głosem madame Lexei.
- A jak ty możesz nas zwalniać !!! - warknęłam.
- Mogę , mam takie prawo !! - powiedziała Lexei.
-Wiesz dobrze że nasze rodziny nie mają z czego żyć !! - wykrzyknęłam - wystawiłaś nas na pastwę losu !!
- To wasz problem - mruknęła i zatrzasnęła drzwi.
Wściekli ruszyliśmy ku swoim domom.
- Wiedziałam, że nas zwolni, przeczuwałam to. - powiedziałam wiedząc że to już koniec, nic na to nie możemy zaradzić.
***
Otworzyłam drzwi, miałam nadzieje, że rodzice nie zauważą po moim wyrazie twarzy, co się stało. Jednak się nie udało..
- Co się stało Max? - spytał mój ojciec.
- Wywaliła mnie. - mruknęłam.
- To nie może być prawda! - odparł zaskoczony.
- To prawda, to już koniec.
- Max, co się stało? - odezwała się mama.
Zastanowiłam się czy jej to powiedzieć. Spojrzałam na tatę, jego twarz była bez wyrazu.
- Nic - skłamałam - po prostu szkoła.
***
Tej nocy nie spałam. Myślałam tylko o tym, co dziś się wydarzyło. Nagle ktoś w środku nocy zapukał w moje okno. Ostrożnie do niego podeszłam i zobaczyłam Nexsusa wraz z Johanną.
- Czemu szlajacie się po nocy we dwoje? - zapytałam.
- Przyszliśmy do Ciebie, ta wredna baba nas zapamięta - rzekła Johanna z wścibskim uśmieszkiem.
- Jutro wieczorem pójdziemy do niej i wtedy tak nas popamięta że..... - zaczęła Johanna.
- Po prostu kamienie i to - Nexus podniósł jakąś skrzynię - rozwiążą problem.
- Co to? - spytała.
- Nie ma jeszcze nazwy ale roztapia wszystko co tym porażę. - odpowiedział z uśmiechem, a Johanna szybko podała mu kawałek metalu.
- Patrz teraz. - powiedziała, a Nexus wziął swoją maszynę i skierował ją na kawałek metalu, który rozpłynął się w klejącą masę.
- Wow. - wyszeptałam.
- Tak, a myślałaś że jak będzie, przecież to wynalazek Nexusa. - rzekła Johanna.
- Tak właściwie to co chcecie jej zrobić? - zapytałam.
- Trochę uszkodzimy jej własność. - odpowiedziałam Johanna.
- A labirynt? - spytałam niepewnie.
- To nie znów takie wielkie przestępstwo. - odpowiedziała Johanna.
***
Biegłam przez las, pragnęłam, znów je ujrzeć. W końcu dobiegłam do niego. Żwir pokrywała krew. Spojrzałam w górę, na drzewie siedziała dziwna postać z wielkimi kłami. Skoczyła na mnie wiedziałam, że to już koniec.
Krzyknęłam. To był sen. Podeszłam do okna, słońce już wychodziło. Był maj więc musiało już być około 5:30. Usiadłam na parapecie. Dziś z Johanną i Nexusem planowaliśmy zemścić się na byłej pracodawczyni.
Wstałam, założyłam bluzę i buty, po czym wyszłam przez okno. Mimo koszmaru chciałam udać się nad staw, do miejsca, o którym wiedziałam tylko ja, Nexus i Johanna. Postanowiłam biec żeby wrócić do domu zanim rodzice i Lily się obudzą. Byłam strasznie zmęczona, nie wiem ile spałam, może godzinę lub mniej. Po 10 minutach byłam na miejscu. Staw cały był zarośnięty trzciną, na brzegu było trochę żwiru i błota. Po prawej stronie rosła dzika grusza. Duży kawał drewna, który w połowie był już w wodzie, leżał tu już od marca. Podeszłam do krzaków z jagodami. Parę dni temu przejrzeliśmy, każdy dokładnie, zostawiając tylko niedojrzałe jagody. Zerwałam kilka i schowałam do kieszeni. Chciałam wziąć je do domu ale szybko zorientowałam się, że to głupi pomysł. Nie chciałam przecież żeby rodzice dowiedzieli się, że przyszłam tu bez pozwolenia. Wyjęłam je z kieszeni i zjadłam. Jeszcze raz rzuciłam okiem na staw i pobiegłam do domu. Gdy dobiegłam, zauważyłam, że mama kręci się już po kuchni. Szybko podbiegłam do okna i weszłam przez nie do pokoju. Zdjęłam bluzę, buty i w piżamie weszłam do łóżka. Nie wiem po co to zrobiłam, po chwili i tak wstała, ubrałam się i poszłam do kuchni.
- Cześć. - powiedziałam, mając nadzieję że rodzice nie zauważyli mojego zniknięcia.
- Witaj Max. - odpowiedzieli rodzice. Nie byli zdenerwowani więc pewnie nic nie wiedzieli o moim porannym spacerze.
Mama robiła kanapki, a tata siedział przy stole pijąc wodę.
- Idź obudzić Lily. - zwróciła się do mnie mama.
Poszłam więc szybko obudzić moją młodszą siostrę.
- Lily wstawaj - Powiedziałam.
- Dobrze, już dobrze - wymamrotała.
Gdy Lily wstała zauważyłam, że jest cała posiniaczona.
- Lily kto ci to robił? - zapytałam przerażona.
- Nikt. - powiedziałam pośpiesznie wystraszonym głosem.
- Lily gadaj kto ci to zrobił!! - powiedziałam.
- Nie musisz o wszystkim wiedzieć ! - krzyknęła.
- Powiedz, bo zaraz pójdę po rodziców. - po policzku Lily spłynęła wielka łza.
- Czy ty zawsze musisz się we wszystko wtrącać!- krzyknęła prze płacz.
- Po prostu martwię się o ciebie.
- Ale to moja sprawa - powiedziała przez łzy.
- Jestem twoją starszą siostrą.
- No i co z tego?! Nie możesz za mnie ciągle decydować!
Nie wytrzymałam i krzyknęłam :
- Mamo!! Tato !!
- Co się stało? - spytała mama.
Lily wstała i pobiegła do łazienki.
- Ktoś pobił Lily, tylko ona nie chce powiedzieć kto!
- Lily czy to prawda ? - krzyknęłam mama pukając w drzwi łazienki.
- Zostawcie mnie w spokoju! - krzyczała, płacząc.
- Mów! - wrzasnęliśmy w trójkę.
- Idźcie sobie !
Lily proszę powiedz. Proszę. - powiedziała spokojnie mama.
- Nie mogę! - wymamrotała.
- Powiedz w końcu !! - nie mogłam się powstrzymać.
- To oni...
- Kto?
- Dudley i Hugo . - rzekła.
- Co za rozpieszczone gnojki! -powiedziałam.
Lily wyszła z łazienki.
- Lily pokarz to.- powiedział tata.
- O boże, cała jesteś posiniaczona! Boli cię to ? - zapytał troskliwie.
- Tak trochę.
- Nie pójdziesz dziś do szkoły. - zwróciła się mama do mojej młodszej siostry.
- Porozmawiam z dyrektorem! - rzekł ojciec wściekłym głosem.
- To nic nie da.- powiedziałam - Przecież oni są bogatsi a ich nie interesują problemy biednych.
***
Wyszłam z domu. Pod płotem jak zwykle stali Nexus i Johanna.
- Hej - powiedzieli.
- Hej. - odparłam.
- Co się stało - spytał Nexus.
- Hugo i Dudley pobili moją siostrę. Dorwę ich dzisiaj. Popamiętają mnie. - rzekłam wściekle.
- Wyczuwam dzień zemsty. Pomożemy ci. - powiedziała Johanna.
***
Po zajęciach podeszliśmy do Dudley'a i Huga.
- Czemu pobiliście moją siostrę gnojki?! - wrzasnęłam.
- Bo jest głupia i należało jej się, a z resztą co cię to obchodzi ?!
- Idioto! - złapałam go za rękę. Hugo wyciągnął nóż.
- I co teraz powiesz ? - przyłożył mi go do gardła. W tym samym czasie Dudley i jego kumpel dusili Johannę i Nexusa.
Przełknęłam ślinę. Johanna opluła Dudley'a.
- Zemną się nie zadziera. - wysyczała i rzuciła się na niego.
- Spokój inaczej ją zabiję! - wrzasnął Hugo.
Johanna wytrzeszczyła oczu i stanęła w miejscu.
Dudley złapał Johannę za nadgarstek. Próbowała się wyszarpać ale Dudley zagroził jej, że mnie zabije. Nexus siedział spokojnie trzymany przez kumpla Huga i Dudley'a.
- Pobiłem twoją siostrę, ciebie też skrzywdzę. - wysyczał Hugo.
Johanna wyglądała tak jakby miała się uśmiechnąć. Nagle ktoś zeskoczył z drzewa wprost na Huga. Okazało się, że to Logan Wood. Johanna kopnęła Dudley'a w piszczel, a Nexus wyszarpał się z objęcia nieznajomego. Podbiegli do mnie, a Logan uderzył kijem bejzbolowym Huga w brzuch, który stracił przytomność. Dudley i jego kolega uciekli.
- Kurczę, koleś to ja tu jestem od najgorszych obrazów. - powiedziała Johanna wycierając krew z nosa.
Ciągle czułam ostrze noża na gardle, więc nawet nie zauważyłam że jestem cała we krwi .
- Nie za ładnie to wygląda. - powiedziałam.
Nexus podszedł do Huga.
- Żyje pewnie zaraz się ocknie. - rzekł.
- Rodzice mnie zabiją, jak zobaczą mnie całego we krwi i błocie. - powiedział Logan.
- Mnie też. - powiedziałam.
- Max, Nexus pójdziemy wiecie gdzie i po sprawie. - rzekła Johanna.
- A Logan? - zapytałam. Nexus i Johanna wytrzeszczyli oczy.
- Oszalałaś?! - wymamrotał Nexus.
- Niech idzie z nami, w końcu sztywniak się zabawi. - mruknęła szczerze do bólu Johanna.
Tak więc we czwórkę ruszyliśmy nad staw.
- Ale co my w ogóle będziemy robić ? - spytał zaskoczony Logan.
- Myć się. - odpowiedziałam.
- ...Okey... - odpowiedział zaskoczony.
- Jak szczęście dopisze to zjemy jagody. - powiedział Nexus.
- A dokąd właściwie idziemy ? - zapytał speszony Logan.
po chwili Nexus stracił równowagę na śliskim błocie i się przewrócił.Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Idziemy nad staw. - odpowiedziałam.
Nexus trochę się speszył, ale potem wszyscy usiedliśmy na brzegu małego stawu. Było cudownie.
- Ok, to kto pierwszy wchodzi do wody? - zapytałam.
Johanna ochlapała nas wszystkich wodą, gdy weszła ze śmiechem do stawu.
- No i co tchórze! - wrzasnęła - jestem hardcore'em !
Razem z Nexusem dołączyliśmy od niej, a Logan nadal stał na brzegu niedecydowany.
- Peniasz, nie wchodzisz? - spytała Johanna Logana.
- W ciuchach?
- No chodź. - złapałam go za rękę i lekko pociągnęłam do wody.
- Ja... nie... - zaczął się jąkać.
- No, dalej.
- Ja nie umiem pływać. - wydusił z siebie gdy był do kolan zanurzony w wodzie.
Wystrzelił z wody jak petarda. Johanna zdusiła śmiech. Wyszłam za nim, poślizgnęłam się i wpadłam na niego. Nasze twarze prawie się stykały. Odchrząknęłam i wstałam podając mu przy tym rękę. Również speszony lecz uśmiechnięty wstał. Zaczęłam go ciągnąć ku wodzie:
- Przecież nie musisz pływać - zaczęłam - wystarczy ustać w wodzie i się ochlapać.
Nexus i Johanna nic nie widzieli bo robili zawody kto dłużej wytrzyma pod wodą. I dobrze potem by mieli głupie spojrzenia, jak to oni.
- A może nauczę cię pływać? - zapytałam.
Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę. Niepewnie podał mi swoją dłoń i weszliśmy do wody.
- Dasz radę.- powiedziałam i następne godziny spędziliśmy na nauce pływania.
***
- Idziemy coś zjeść? - zapytała Johanna.
- Myhm, umieram z głodu! - powiedział Nexus rzucając w Johannę glonem.
- Poczekajmy z jedzeniem. - powiedziała Johanna i zaczęła rzucać w niego mułem z glonami.
- Ejj ! - wrzasnęła Johanna, kiedy Nexus złapał ją za nogę i przerzucił przez ramię.
- Może wylądujesz w krzakach? - spytał, śmiejąc się.
- Mam drugie śniadanie. - powiedział Logan.
- Ja już zjadłam. - skłamałam, rzadko kiedy brałam chleb do szkoły, a zwłaszcza teraz, kiedy wyrzucili mnie z pracy.
- Dam ci połowę mojego. - zaproponował.
- Okey. - mruknęłam, czując że się czerwienię.
Logan wyjął bułki z plecaka.
- Proszę. - powiedział wyciągając jedną w moją stronę.
- Dzięki. - powiedziałam i zaczęłam jeść tak aby wyglądało to normalnie, ale chyba nie wyszło. Świerza bułka z szynką była przepyszna.
- Musiałaś zgłodnieć. - powiedział uśmiechając się.
- Tak, pływanie męczy. - odpowiedziałam z pełną buzią.
- Jagód było trochę mało ale jest. - powiedziała Johanna podchodząc do nas z Nexusem.
- Mam jeszcze jedną bułkę, chcecie ją zjeść na pół ? - zapytał Logan.
- Jasne! - wrzasnęła Johanna i szybko wyciągnęła rękę po pieczywo.
Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu.
- To zbyt piękne by mogło być prawdziwe. - powiedział Logan, ale to tylko cisza przed burzą...
Mamy nadzieje że się podobało :)
Komentujcie ;D
- Jak możesz się tak do mnie odzywać smarkulo!!! - krzyknęła oburzonym głosem madame Lexei.
- A jak ty możesz nas zwalniać !!! - warknęłam.
- Mogę , mam takie prawo !! - powiedziała Lexei.
-Wiesz dobrze że nasze rodziny nie mają z czego żyć !! - wykrzyknęłam - wystawiłaś nas na pastwę losu !!
- To wasz problem - mruknęła i zatrzasnęła drzwi.
Wściekli ruszyliśmy ku swoim domom.
- Wiedziałam, że nas zwolni, przeczuwałam to. - powiedziałam wiedząc że to już koniec, nic na to nie możemy zaradzić.
***
Otworzyłam drzwi, miałam nadzieje, że rodzice nie zauważą po moim wyrazie twarzy, co się stało. Jednak się nie udało..
- Co się stało Max? - spytał mój ojciec.
- Wywaliła mnie. - mruknęłam.
- To nie może być prawda! - odparł zaskoczony.
- To prawda, to już koniec.
- Max, co się stało? - odezwała się mama.
Zastanowiłam się czy jej to powiedzieć. Spojrzałam na tatę, jego twarz była bez wyrazu.
- Nic - skłamałam - po prostu szkoła.
***
Tej nocy nie spałam. Myślałam tylko o tym, co dziś się wydarzyło. Nagle ktoś w środku nocy zapukał w moje okno. Ostrożnie do niego podeszłam i zobaczyłam Nexsusa wraz z Johanną.
- Czemu szlajacie się po nocy we dwoje? - zapytałam.
- Przyszliśmy do Ciebie, ta wredna baba nas zapamięta - rzekła Johanna z wścibskim uśmieszkiem.
- Jutro wieczorem pójdziemy do niej i wtedy tak nas popamięta że..... - zaczęła Johanna.
- Po prostu kamienie i to - Nexus podniósł jakąś skrzynię - rozwiążą problem.
- Co to? - spytała.
- Nie ma jeszcze nazwy ale roztapia wszystko co tym porażę. - odpowiedział z uśmiechem, a Johanna szybko podała mu kawałek metalu.
- Patrz teraz. - powiedziała, a Nexus wziął swoją maszynę i skierował ją na kawałek metalu, który rozpłynął się w klejącą masę.
- Wow. - wyszeptałam.
- Tak, a myślałaś że jak będzie, przecież to wynalazek Nexusa. - rzekła Johanna.
- Tak właściwie to co chcecie jej zrobić? - zapytałam.
- Trochę uszkodzimy jej własność. - odpowiedziałam Johanna.
- A labirynt? - spytałam niepewnie.
- To nie znów takie wielkie przestępstwo. - odpowiedziała Johanna.
***
Biegłam przez las, pragnęłam, znów je ujrzeć. W końcu dobiegłam do niego. Żwir pokrywała krew. Spojrzałam w górę, na drzewie siedziała dziwna postać z wielkimi kłami. Skoczyła na mnie wiedziałam, że to już koniec.
Krzyknęłam. To był sen. Podeszłam do okna, słońce już wychodziło. Był maj więc musiało już być około 5:30. Usiadłam na parapecie. Dziś z Johanną i Nexusem planowaliśmy zemścić się na byłej pracodawczyni.
Wstałam, założyłam bluzę i buty, po czym wyszłam przez okno. Mimo koszmaru chciałam udać się nad staw, do miejsca, o którym wiedziałam tylko ja, Nexus i Johanna. Postanowiłam biec żeby wrócić do domu zanim rodzice i Lily się obudzą. Byłam strasznie zmęczona, nie wiem ile spałam, może godzinę lub mniej. Po 10 minutach byłam na miejscu. Staw cały był zarośnięty trzciną, na brzegu było trochę żwiru i błota. Po prawej stronie rosła dzika grusza. Duży kawał drewna, który w połowie był już w wodzie, leżał tu już od marca. Podeszłam do krzaków z jagodami. Parę dni temu przejrzeliśmy, każdy dokładnie, zostawiając tylko niedojrzałe jagody. Zerwałam kilka i schowałam do kieszeni. Chciałam wziąć je do domu ale szybko zorientowałam się, że to głupi pomysł. Nie chciałam przecież żeby rodzice dowiedzieli się, że przyszłam tu bez pozwolenia. Wyjęłam je z kieszeni i zjadłam. Jeszcze raz rzuciłam okiem na staw i pobiegłam do domu. Gdy dobiegłam, zauważyłam, że mama kręci się już po kuchni. Szybko podbiegłam do okna i weszłam przez nie do pokoju. Zdjęłam bluzę, buty i w piżamie weszłam do łóżka. Nie wiem po co to zrobiłam, po chwili i tak wstała, ubrałam się i poszłam do kuchni.
- Cześć. - powiedziałam, mając nadzieję że rodzice nie zauważyli mojego zniknięcia.
- Witaj Max. - odpowiedzieli rodzice. Nie byli zdenerwowani więc pewnie nic nie wiedzieli o moim porannym spacerze.
Mama robiła kanapki, a tata siedział przy stole pijąc wodę.
- Idź obudzić Lily. - zwróciła się do mnie mama.
Poszłam więc szybko obudzić moją młodszą siostrę.
- Lily wstawaj - Powiedziałam.
- Dobrze, już dobrze - wymamrotała.
Gdy Lily wstała zauważyłam, że jest cała posiniaczona.
- Lily kto ci to robił? - zapytałam przerażona.
- Nikt. - powiedziałam pośpiesznie wystraszonym głosem.
- Lily gadaj kto ci to zrobił!! - powiedziałam.
- Nie musisz o wszystkim wiedzieć ! - krzyknęła.
- Powiedz, bo zaraz pójdę po rodziców. - po policzku Lily spłynęła wielka łza.
- Czy ty zawsze musisz się we wszystko wtrącać!- krzyknęła prze płacz.
- Po prostu martwię się o ciebie.
- Ale to moja sprawa - powiedziała przez łzy.
- Jestem twoją starszą siostrą.
- No i co z tego?! Nie możesz za mnie ciągle decydować!
Nie wytrzymałam i krzyknęłam :
- Mamo!! Tato !!
- Co się stało? - spytała mama.
Lily wstała i pobiegła do łazienki.
- Ktoś pobił Lily, tylko ona nie chce powiedzieć kto!
- Lily czy to prawda ? - krzyknęłam mama pukając w drzwi łazienki.
- Zostawcie mnie w spokoju! - krzyczała, płacząc.
- Mów! - wrzasnęliśmy w trójkę.
- Idźcie sobie !
Lily proszę powiedz. Proszę. - powiedziała spokojnie mama.
- Nie mogę! - wymamrotała.
- Powiedz w końcu !! - nie mogłam się powstrzymać.
- To oni...
- Kto?
- Dudley i Hugo . - rzekła.
- Co za rozpieszczone gnojki! -powiedziałam.
Lily wyszła z łazienki.
- Lily pokarz to.- powiedział tata.
- O boże, cała jesteś posiniaczona! Boli cię to ? - zapytał troskliwie.
- Tak trochę.
- Nie pójdziesz dziś do szkoły. - zwróciła się mama do mojej młodszej siostry.
- Porozmawiam z dyrektorem! - rzekł ojciec wściekłym głosem.
- To nic nie da.- powiedziałam - Przecież oni są bogatsi a ich nie interesują problemy biednych.
***
Wyszłam z domu. Pod płotem jak zwykle stali Nexus i Johanna.
- Hej - powiedzieli.
- Hej. - odparłam.
- Co się stało - spytał Nexus.
- Hugo i Dudley pobili moją siostrę. Dorwę ich dzisiaj. Popamiętają mnie. - rzekłam wściekle.
- Wyczuwam dzień zemsty. Pomożemy ci. - powiedziała Johanna.
***
Po zajęciach podeszliśmy do Dudley'a i Huga.
- Czemu pobiliście moją siostrę gnojki?! - wrzasnęłam.
- Bo jest głupia i należało jej się, a z resztą co cię to obchodzi ?!
- Idioto! - złapałam go za rękę. Hugo wyciągnął nóż.
- I co teraz powiesz ? - przyłożył mi go do gardła. W tym samym czasie Dudley i jego kumpel dusili Johannę i Nexusa.
Przełknęłam ślinę. Johanna opluła Dudley'a.
- Zemną się nie zadziera. - wysyczała i rzuciła się na niego.
- Spokój inaczej ją zabiję! - wrzasnął Hugo.
Johanna wytrzeszczyła oczu i stanęła w miejscu.
Dudley złapał Johannę za nadgarstek. Próbowała się wyszarpać ale Dudley zagroził jej, że mnie zabije. Nexus siedział spokojnie trzymany przez kumpla Huga i Dudley'a.
- Pobiłem twoją siostrę, ciebie też skrzywdzę. - wysyczał Hugo.
Johanna wyglądała tak jakby miała się uśmiechnąć. Nagle ktoś zeskoczył z drzewa wprost na Huga. Okazało się, że to Logan Wood. Johanna kopnęła Dudley'a w piszczel, a Nexus wyszarpał się z objęcia nieznajomego. Podbiegli do mnie, a Logan uderzył kijem bejzbolowym Huga w brzuch, który stracił przytomność. Dudley i jego kolega uciekli.
- Kurczę, koleś to ja tu jestem od najgorszych obrazów. - powiedziała Johanna wycierając krew z nosa.
Ciągle czułam ostrze noża na gardle, więc nawet nie zauważyłam że jestem cała we krwi .
- Nie za ładnie to wygląda. - powiedziałam.
Nexus podszedł do Huga.
- Żyje pewnie zaraz się ocknie. - rzekł.
- Rodzice mnie zabiją, jak zobaczą mnie całego we krwi i błocie. - powiedział Logan.
- Mnie też. - powiedziałam.
- Max, Nexus pójdziemy wiecie gdzie i po sprawie. - rzekła Johanna.
- A Logan? - zapytałam. Nexus i Johanna wytrzeszczyli oczy.
- Oszalałaś?! - wymamrotał Nexus.
- Niech idzie z nami, w końcu sztywniak się zabawi. - mruknęła szczerze do bólu Johanna.
Tak więc we czwórkę ruszyliśmy nad staw.
- Ale co my w ogóle będziemy robić ? - spytał zaskoczony Logan.
- Myć się. - odpowiedziałam.
- ...Okey... - odpowiedział zaskoczony.
- Jak szczęście dopisze to zjemy jagody. - powiedział Nexus.
- A dokąd właściwie idziemy ? - zapytał speszony Logan.
po chwili Nexus stracił równowagę na śliskim błocie i się przewrócił.Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Idziemy nad staw. - odpowiedziałam.
Nexus trochę się speszył, ale potem wszyscy usiedliśmy na brzegu małego stawu. Było cudownie.
- Ok, to kto pierwszy wchodzi do wody? - zapytałam.
Johanna ochlapała nas wszystkich wodą, gdy weszła ze śmiechem do stawu.
- No i co tchórze! - wrzasnęła - jestem hardcore'em !
Razem z Nexusem dołączyliśmy od niej, a Logan nadal stał na brzegu niedecydowany.
- Peniasz, nie wchodzisz? - spytała Johanna Logana.
- W ciuchach?
- No chodź. - złapałam go za rękę i lekko pociągnęłam do wody.
- Ja... nie... - zaczął się jąkać.
- No, dalej.
- Ja nie umiem pływać. - wydusił z siebie gdy był do kolan zanurzony w wodzie.
Wystrzelił z wody jak petarda. Johanna zdusiła śmiech. Wyszłam za nim, poślizgnęłam się i wpadłam na niego. Nasze twarze prawie się stykały. Odchrząknęłam i wstałam podając mu przy tym rękę. Również speszony lecz uśmiechnięty wstał. Zaczęłam go ciągnąć ku wodzie:
- Przecież nie musisz pływać - zaczęłam - wystarczy ustać w wodzie i się ochlapać.
Nexus i Johanna nic nie widzieli bo robili zawody kto dłużej wytrzyma pod wodą. I dobrze potem by mieli głupie spojrzenia, jak to oni.
- A może nauczę cię pływać? - zapytałam.
Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę. Niepewnie podał mi swoją dłoń i weszliśmy do wody.
- Dasz radę.- powiedziałam i następne godziny spędziliśmy na nauce pływania.
***
- Idziemy coś zjeść? - zapytała Johanna.
- Myhm, umieram z głodu! - powiedział Nexus rzucając w Johannę glonem.
- Poczekajmy z jedzeniem. - powiedziała Johanna i zaczęła rzucać w niego mułem z glonami.
- Ejj ! - wrzasnęła Johanna, kiedy Nexus złapał ją za nogę i przerzucił przez ramię.
- Może wylądujesz w krzakach? - spytał, śmiejąc się.
- Mam drugie śniadanie. - powiedział Logan.
- Ja już zjadłam. - skłamałam, rzadko kiedy brałam chleb do szkoły, a zwłaszcza teraz, kiedy wyrzucili mnie z pracy.
- Dam ci połowę mojego. - zaproponował.
- Okey. - mruknęłam, czując że się czerwienię.
Logan wyjął bułki z plecaka.
- Proszę. - powiedział wyciągając jedną w moją stronę.
- Dzięki. - powiedziałam i zaczęłam jeść tak aby wyglądało to normalnie, ale chyba nie wyszło. Świerza bułka z szynką była przepyszna.
- Musiałaś zgłodnieć. - powiedział uśmiechając się.
- Tak, pływanie męczy. - odpowiedziałam z pełną buzią.
- Jagód było trochę mało ale jest. - powiedziała Johanna podchodząc do nas z Nexusem.
- Mam jeszcze jedną bułkę, chcecie ją zjeść na pół ? - zapytał Logan.
- Jasne! - wrzasnęła Johanna i szybko wyciągnęła rękę po pieczywo.
Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu.
- To zbyt piękne by mogło być prawdziwe. - powiedział Logan, ale to tylko cisza przed burzą...
Mamy nadzieje że się podobało :)
Komentujcie ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)