Hej :) zapraszamy do czytania nowego rozdziału. Komentujcie i mówcie co sądzicie ;)
Kara zaprasza na swojego bloga, niedługo pojawi się pierwszy rozdział :D http://czasemdoskon2334.blogspot.com/
Razem poszliśmy do głównego pokoju. Lewis, Margaret , Nexus i Johanna już tam byli.
- O co chodzi? - zapytałam.
- Nie chcemy marnować czasu. - powiedział John, który był naszym głównym strażnikiem.
- A jaśniej? - zapytała Johanna.
- Dziś zrobimy wam sesję i wywiad.
- Jaką sesję? - zapytałam.
- Zdjęciową. - odpowiedziała grupa ludzi z aparatem.
- Coo?! - zapytała Johanna. - Nie będę robić jakieś głupiej sesji.
- Pech, wybierz sobie partnera. - powiedziała ruda kobieta z aparatem.
- No chyba nie! - krzyknęła.
- Tak, masz do wybory trzech chłopaków. - powiedziała stojąca obok blondynka. - masz jakiś problem?
- Nexus, chodź idziemy porobić sobie focie. - powiedziała drwiąco
- Ja chcę Lewisa. - powiedziała Margaret.
Dotarło do mnie że zostałam tylko ja i Logan
- Yyyy... Chyba tylko ja ci zostałem. - powiedział Logan.
- Dobrze, zapraszam. Wy - wskazała palcem w naszą stronę. - pierwsi.
- Ale dlaczego? - spytałam.
- Tak ładnie razem wyglądacie, cała strefa główna wie o nagraniu. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem ruda dziewczyna .
- Co?!? - zapytałam wściekle.
- Potrzebujemy jakiejś sensacji Max. Wy nią jesteście. - powiedziała blondynka.
Bez słowa, cali czerwoni ze wstydu i wściekłości ruszyliśmy za ekipą fotograficzną słysząc za sobą śmiech Lewisa i Margaret.Weszliśmy do studia. Na miejscu był również Whiliam i Jack
Blondynka dała nam stroje do przebrania.
- W takim stroju wejdziecie do labiryntu. - powiedziała.
Kombinezon był nawet w porządku, cały czarny z niebieskimi paskami wzdłuż i zamkiem na plecach. Można było odpinać rękawy. Do tego była jeszcze kurtka z kożuchem.
Wyszłam z przebieralni i zapukałam do Logana.
- Eeee... Logan?
- Co? - zapytał.
- zapiąłbyś mój kombinezon.
- Oczywiście - powiedział. - mi też pomożesz?
Wyszedł i zapiął mój kombinezon.
- Dzięki. - powiedziałam i podeszłam mu pomóc. Gdy zapinałam zamek zauważyłam że ma blizny na plecach. Postanowiłam Zapytać o to później.
- No chodźcie. - usłyszałam głos.
- Idziemy. - powiedziałam.
- Dostaniecie jeszcze broń. - powiedział
Wzięłam moją elektryczną włócznię i razem ustaliśmy w wyznaczonym miejscu.
- No, co tak stoicie? - zapytała.ruda zołza.
- Logan obejmij ją. - powiedziała blondynka.
Logan spojrzał na mnie speszony.
- No chyba że już wolicie przejść do pocałunku. - powiedziała dziewczyna.
- Nie! - krzyknęłam. - Przytul mnie Logan.
- Ale co? - zapytał Logan.
- Przytul ją! - wrzasnęła ruda.
Logan powoli podszedł i drżącymi rękami przytulił mnie. Szkoda by było gdybym zaczęła wtedy się śmiać. Oczywiście to zrobiłam, Logan przestraszony doskoczył.
- Co ty wyprawiasz?!?!- wrzasnęła zołza.
- Przepraszam. - mruknęłam.
- Chodź tu Logan. - powiedziałam podchodząc do niego. Od śmierci dzieliło nas naprawdę niewiele, dlaczego moje ostatnie dni mają być nudne?
- Logan. - powiedziałam, zatrzymując się dwa metry od niego.
- Aparaty do rąk! - krzyknęłam, teraz czas by zrobić coś głupiego.
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.
Ekipa od razu zaczęła robić zdjęcia.
Jednak coś poszło nie tak, zaskoczony Logan się przewrócił.
- Max, co ty? - zapytał czerwieniąc się.
- Dajemy im tą satysfakcje? - zapytałam.
- Jaką?
- Pocałuj mnie, to znaczy nie musisz ale przynajmniej nas zapamiętają. - powiedziałam.
- Okay. - powiedział Logan i pocałował mnie.
Ekipa zaczęła bić brawo.
- Wystarczy im? - zapytał.
- Chyba tak. - odpowiedziałam i wstałam.
- Pięknie! - zapiszczała blondynka.
***
- Nareszcie koniec. - powiedziałam Z ulgą. - Te dziewczyny były irytujące.
- Tak. - powiedział Logan, po nas na sesję weszli Nexus z Johanną.
- Idziemy do ciebie czy do mnie? - zapytałam.
- Co?
- No muszę z tobą pogadać. - powiedziałam.
- Do mnie, jest bliżej. - odpowiedział.
Weszliśmy do pokoju Logana i usiedliśmy na dywanie.
- Logan, jak zapinałam ci kombinezon, widziałam blizny na twoich plecach.
- Nie mów o tym nikomu. - powiedział wystraszony.
- Nie powiem ale od czego to?
- Rodzice mnie bili. - powiedział cicho.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Nie chcą mnie. - powiedział a w jego oczach pojawiły się łzy. Podeszłam do niego i przytuliłam go.
- Nikt mnie nie chce. - powiedział.
- Nie mów tak. - powiedziałam i ścisnęłam go mocniej, jego serce biło bardzo szybko.
- Od kiedy to robili? - spytałam.
- Od kiedy pamiętam. - mruknął. - Mówili że jestem kłopotem, że mnie nie chcą.
- Dlaczego nikomu nie powiedziałeś? - zapytałam.
- Bałem się, kiedyś próbowałem się nawet zabić. - powiedział a po jego policzku spłynęła łza.
- Dobrze że ci się nie udało. - powiedziałam.
- Wolałbym nie żyć.
- Nie mów tak! - krzyknęłam.
- Max, zrozum ja nie mam nikogo, rozumiesz nikogo. Ty masz rodzinę i przyjaciół, a ja? Co z tego jak mam kasę skoro nigdy nie dowiedziałem się co to miłość.Nie było dnia żebym nie cierpiał. Gdy...gdy, wtedy było jeszcze gorzej.
- Kiedy?
- Gdy...- przełknął silne - Kiedy się zakochałem. - powiedział.
Zrozumiałam że chodziło o mnie.
- Przepraszam. - powiedziałam.
- Max, nie przepraszaj mnie, to nie twoja wina. Nie chcę być z tobą tylko dlatego że wreszcie wymusiłem to z siebie a ci zrobiło ale mnie szkoda. Nie kochasz mnie, ja to rozumiem, właściwie nawet nie wiem czy cię kocham bo trudno jest mi nie wytłumaczył co to za uczucie.
- Wytłumaczę ci to kiedyś, w labiryncie będziemy mieli dużo czasu na rozmowy. - powiedziałam.
- Da się wytłumaczyć miłość słowami osobie która nigdy jej nie doświadczyła ? - zapytał.
- Spróbuję.
Dalej siedzieliśmy wtuleni w siebie do póki nie przyszła Johanna i Nexusa. Moja przyjaciółka sama pozwoliła sobie otworzyć drzwi.
- Ouuuuuuu co tu się dzieje. - powiedziała z uśmieszkiem.
Szybko wstaliśmy.
- Hej. - powiedzieliśmy.
- Ta idiotka z aparatem kazała mi pocałować Nexusa ! - Powiedział Johanna.
- Ej, nie przesadzaj całkiem nieźle całuje. - powiedział Nexus.
- Powiedziała że w tym roku wymyśliła taką kampanię reklamową. Tak się z nią kłóciłam że zgodziła się dać więcej kasy naszym rodziną.
I tak go nie pocałowałam. Przytuliłam go jak przyjaciółka przyjaciela.
- Jutro pożegnamy się z normalnym światem. - wtrącił Nexus.
- Super. - mruknęła Johanna. - Ciekawe co tam jest.
- Nie mam pojęcia. - powiedział Nexus.
***
Leżałam w łóżku, o śnie nie było mowy. Nagle ktoś zapukał do pokoju.
- Proszę. - powiedziałam a do pokoju wszedł Whiliam.
- Nie możesz usnąć? - zapytał.
- Nie. - odpowiedziałam.
- Wszystko będzie dobrze, tylko pamiętaj co ci mówiłem. - powiedział i wyciągnął ku mnie popisaną rękę. - Przyjrzyj się.
- Co to? - zapytałam.
- Przeczytaj. - odpowiedział. Zobaczyłam że to plan labiryntu, miałam powiedzieć im co tam się kryje dopiero za wyznaczonym miejscem.
- Mam jeszcze zastrzyk na sen. - powiedział. - Musisz się wyspać.
- Okej. - powiedziałam, poczułam lekkie ukłucie i usnęłam.
***
Rano obudziły mnie syreny. Szybko wstałam. To dziś wejdę do labiryntu. Poszłam do kuchni.
- hej Max. - przywitał mnie Whiliam.
- Cześć. - odpowiedziałam, przy stole siedziała już Margaret z Lewisem a za chwilę doszła reszta.
- Dziś wejdźcie do labiryntu. - powiedział John. - Możliwe że to wy odkryjecie jego tajemnicę. Życzę wam powodzenia.
- Śniadanie przede wszystkim powiedziała trenerka Nexusa.
- Każdy po śniadaniu pójdzie za swoim trenerem.
- Luis może masz jagody? - zwróciła się Johanna do swojego trenera. - Lubię jagody.
Zdusiłam śmiech.
Jagody? - zapytał Luis.
- Tak chcę zjeść jagody.
- Postaram się ale nic nie obiecuje.
Dalej jedliśmy a Johanna. Się nie odzywała.
- Już się najadłam. - powiedziała Margaret wstając od stołu.
- Ja też. - powiedział Lewis, oboje poszli za swoimi trenerami.
Również wstałam, to samo zrobiła reszta.
- Chodź Max. - powiedział Whiliam a ja poszłam za nim.
- Dokąd idziemy? - zapytałam.
- Musisz się przebrać i wziąć potrzebne rzeczy. - odpowiedział.
Zjechaliśmy windą na dół i weszliśmy do dużego pomieszczenia ze stołem na którym było wszystko co miałam zabrać do labiryntu.
Na stole leżała moja włócznia, ubrania i plecak.
- Idź się przebrać. - powiedział Whiliam.
Jak powiedział tak zrobiłam, założyłam kombinezon, ten sam który miałam na.sesji. Znów nie mogłam zapiąć zamka. Wyszłam żeby poprosić Whiliama o pomoc.
- Pomóc? - zapytał.
- Tak. - powiedziałam.
- Dziwne te kombinezony, trudno samodzielnie je zapiąć. - powiedział.
- Wiem, jakby nie mogliby dać nam czegoś prostszego.- Wszystko co robią jest dziwne. - powiedział z uśmiechem i zapiął kombinezon.
- Przecież jesteś jednym z nich.
- Tylko przez szantaż. - powiedział.
- Jak to? - zapytałam.
- Jak wrócisz wszystko ci opowiem.
- Nie oszukujmy się. - powiedziałam. - Już nigdy nie wrócę.
- Masz szansę tego dokonać. - powiedział.
- Jak długo moja rodzina będzie otrzymywała pieniądze.
- Do czasu kiedy następne osoby nie wejdą. - powiedział. - Przejdziesz przez to. Pamiętasz o duszostrzępach? Uwielbiają gdy do labiryntu wchodzą bliskie sobie osoby.
- Czyli musimy uważać? - zapytałam.
- Tak, najlepszym sposobem na pozbycie się ich to pobudzenie w osobie , do której wniknęły silnych wspomnień związanych z nami. - powiedział. - Jest jeszcze wiele innych rzeczy które są mi mało znane. Wiem że są jakieś dziwne stworzenia które będą na was polować.
- Mamy je zabijać? - zapytałam.
- To będzie najlepsze wyjście. Prawdopodobnie są to istoty nie myślące.
- Powiedzieć im dopiero za pomarańczową ścianą ?- zapytałam.
- Tak. - odpowiedział. - W plecaku. Masz jedzenie i wodę. W labiryncie też coś rośnie. Nexus zabiera swoje maszyny więc o nic się nie martw. - powiedział z uśmiechem. Miał rację wynalazki Nexusa przebijają wszystko.
- To chyba wszystko, weź plecak i włócznię idziemy się przygotować.
***
- Gdy wyczytają twoje imię i nazwisko drzwi się otworzą i wyjdziesz. Jesteś piąta. - powiedział. Strach zżerał mnie od środka.
- Lewis Aliens. - usłyszałam czyjś głos.
Za chwilę znów wyczytał imię i nazwisko.
- Logan Wood.
Więc Logan już wyszedł.
- Chyba czas się pożegnać. - powiedziałam.
- Margaret Meriens.
- Życzę ci powodzenia. - powiedział i przytulił mnie.
- Jestem ciekawa co jest po drugiej stronie. - powiedziałam.
- Johanna Spark. - Wyczytał głos.
- Obiecaj że jak wrócisz to mi opowiesz. - powiedział.
- Jeśli się uda to tak. - powiedziałam. - Dziękuję za wszystko.
- Wierzę w Ciebie. - powiedział.
- Max Meridian. - wyczytano mnie. Drzwi się otworzyły i wyszłam. Wszystkie kamery były skierowane na mnie. Labirynt był olbrzymi. Nie było wiadomo jak się tu pojawił. Podeszłam do wyznaczonego miejsca koło Johanny która się uśmiechnęła.
- Dostałam te jagody. - powiedziała.
- Nexus Inventro - Wyczytał głos i po chwili Nexus stał obok mnie.
- Do labiryntu wejdziecie za 90 sekund. Mamy nadzieję że dzięki wam odkryjemy nowy świata. - powiedział prezydent.
- Jak dojdziemy to wyślę wam pocztówkę!!! - wrzasnęła Johanna.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Prezydent życzył nam powodzenia i przeczytał przemowę. Zaczęło się odliczanie.
- 10...9...
- Ale emocje. - powiedziała Johanna.
- 7...6... - Dalej odliczano, spojrzałam na Nexusa, miał swoją skrzynie z wynalazkami.
-3...2...1. Wchodzicie! - usłyszeliśmy. Lewis i Margaret wbiegli pierwsi. Ja, Nexus, Johanna i Logan poszliśmy za nimi. Gdy tylko przekroczyliśmy próg musieliśmy skręcić.
- Gdzie idziemy?.- zapytałam.
- Ja i Lewis chyba nie będziemy za wami chodzić. - powiedziała Margaret odgarniając swoje czarne włosy z bladej teraz. Jej bronią był miecz. Lewis miał oszczep.
- Jak chcecie ale tego pożałujecie.
- Na razie zostajemy z wami - mruknęła.
Nexus podszedł do kamiennej ściany i przyłożył do niej urządzenie.
- Po co to? - spytał Logan.
- Później odnajdziemy drogę. - powiedział.
Nagle na niebie zauważyłam czarną plamę.
- Co to jest?! - wrzasnęła Margaret.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz