niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 7

Cień spadł na Margaret. Jednak szybko przebiła go mieczem. Potwór zaczął się stapiać na gorącą  bąblującą masę. Margaret wrzasnęła , Lewis wyjął wodę i oblał ją swoją przyjaciółkę. Masa zniknęła ale. Dziewczyna była cała w bąblach.
Lewis podszedł do niej.
- Nie dotykaj mnie to szczypie! - wrzasnęła. Nexus wyjął jakieś urządzenie.
- Zaraz wytworzę krem przeciw bólowi. - powiedział.
- Byle szybko. - powiedziała.
Po chwili z maszyny Nexusa wyleciała jakaś maź. Podszedł do Margaret i podał jej ją do ręki.
- Nasmaruj się i idziemy. - powiedział.
- Że co? - powiedziała.
- Tak nie ma sensu tu siedzieć skoro z nogami jest wszystko dobrze.
- powiedział a Margaret nasmarowała się kremem. Spojrzałam na Logana i podeszłam do niego.
- Poradzimy sobie. - powiedziałam.
- Ty tak ale ja nie. - powiedział.
- Nawet tak nie mów. - powiedziałam
- Jestem słaby. - powiedział.
- Chodź poszukajmy czegoś na czym przećwiczysz ciosy mieczem. - powiedziałam.
- Dobra możemy iść, jakoś wytrzymam. -  powiedziała Margaret wstając.
- Musimy trzymać się razem. - powiedziała Johanna.


*** 

- Jest drzewo. - powiedziałam do Logana. - Dźgnij je.
- Okay. - powiedział podbiegając do drzewa i przecinając gałęzie.
- No nieźle - skomentowałam i spojrzałam na Johannę. - Może się tu rozbijemy. Chodzimy już od kilku godzin?
- Okej. - odpowiedziała.
Wtedy spojrzałam na Logana:
 - Może teraz zmierzysz się ze mną?
- Yyy... Ale wyłączysz prąd? - zapytał speszony.
- Tak, nie chcę cię upiec.
Miał niepewną minę ale w końcu mnie zaatakował. Walczyliśmy tak chyba z godzinę a potem zawołała nas Johanna żebyśmy coś zjedli.
- Każdy zje dwa herbatniki. - Powiedział Nexus. - Musimy oszczędzać jedzenie.
- Jest jeszcze problem z kocami, wypada jeden na dwie osoby. - powiedziała Johanna.
- Ja podzielę się z Lewisem. - powiedziała Margaret.
- Johanna? - Nexusa spojrzał na nią.
- Okej. - odpowiedziała.
- Max, podzielisz się z Loganem? - zapytała Johanna.
Rzuciłam jej wkurzone spojrzenie, ale zgodziłam się wiedziałam że ona nie toleruje żadnego mężczyzny oprócz Nexusa.
Nie byłam z tego zadowolona ale weszłam pod koc razem z Loganem. On zasnął prawie od razu albo bardzo dobrze udawał. Ja też udałam, że śpię aż końcu na prawdę zasnęłam. 
   Obudziłam się jako pierwsza.Wydawało mi się ,że widziałam jakiegoś dużego psa ale chyba tylko mi się przewidziało.Jednak postanowiłam się upewnić. Wzięłam włucznię i poszłam w stronę gdzie rzekomo był pies. By się nie zgubić prądziłam ziemię.Oniemiałam, kawałek dalej był staw. Podbiegłam zobaczyć czy woda jest słodka. Nabrałam ją w ręce i posmakowałam. Była słodka.Pobiegłam obudzić Johannę i Nexusa. Leżeli wtuleni w siebie.
Szturchnęłam ich.
- Znalazłam wodę. - powiedziałam.
- Słodką ? - zapytał Nexus.
- Tak. - powiedziałam i zauważyłam że Logan się obudził.
- co się stało? - zapytał.
- Znalazłam wodę. - powiedziałam.
- To  dobrze, zaprowadź nas tam.
Razem poszliśmy po wodę.
- Super. - powiedział Nexus i napełnił pojemniki.
- O małże.  - powiedział Logan. - można by je ugotować.
- Że co? - zrobiło mi się niedobrze.
- Można jeść małże, są nawet dobre. - powiedział.
- Ja tam póki jest jedzenie nie będę tego jeść. - mruknęłam Johanna.
- Johanna, nie wybrzydzaj. jedzenie możemy zostawić na później a  teraz zjeść to, bo nie wiadomo co będzie dalej...  - rzekł Logan.
- Fuj, to się je w całości? - zapytała.
- Bez muszli. - powiedział.
- A flaki?


***

Na śniadanie ugotowaliśmy małże. 
- są jadalne, spróbuj !- zachęcał Johannę Logan.
- Okay. - powiedziała i wzięła jedną do buzi. - Nie taka zła. - stwierdziła.
Lewis i Margaret jedli siedząc na swoim kocu. Nexus podszedł do swojego plecaka. Poszłam za nim.
Ze smutną mina otworzył plecak.
- Co się stało? - zapytałam.
- Johanna polubiła Logana. - mruknął. - Teraz z nim rozmawia, a ja już nie mam szans.
- Ale dlaczego? - spytałam zdziwiona. Więc Nexus kochał Johannę, dotąd myślałam że to tylko przyjaźń.
- Zobacz on jest silny i wysoki. A ja? Jestem słaby i niższy od Johanny.
- Wzrost nie ma znaczenia. - powiedziałam.
- A zresztą po co ja się staram. Jesteśmy przyjaciółmi więc niech tak zostanie. - powiedział smutny.
- nie poddawaj się tak prędko !- powiedziała - Spróbuj się do nie bardziej zbliżyć. Może w końcu odwzajemni uczucie .
- Johanna? Ona i odwzajemnianie uczuć. Prędzej mnie zabije. - powiedział.
- Byłeś i jesteś pierwszym chłopakiem którego polubiła na pewno nie potraktuje cię surowo.
- No właśnie, polubiła.- rzekł - -Ale dlatego miałbym jej to powiedzieć.
- Ponieważ nie jest dobrze tłumić w sobie uczucia.
- Nie. Nie powiem jej tego. - powiedział stanowczo.
- Teraz jest najlepszy czas, za chwilę możemy umrzeć.- rzekła.
- Nie chce psuć tych ostatnich chwil  razem.
- Nie popsujesz. - powiedziałam. Muszę odnaleźć pomarańczową ścianę i powiedzieć im o wszystkim. Musi być gdzieś za stawem.
- Idziemy się przejść? - zapytałam. Spojrzałam na Johannę nadal jadła małże.
- Jasne. - odpowiedział. 


***

W końcu doszliśmy do pomarańczowej ściany.
-  Ciekawe Czemu jest pomarańczowa.
- Nie wiem. - odpowiedziałam. Musieliśmy iść dalej. Z jakieś 60 metrów dalej wszystko mu powiedziałam.
- I oni wiedzą to wszystko? - zapytał. - cały czas nas obserwowali? 
- Tak. - rzekłam.
- Logan wie? - zapytał.
- Nie, tylko ty. - powiedziałam. - pamiętaj o duszpasterzach, mogą nas zaatakować.


***

- No wreszcie. - powiedziała Johanna. - Martwiliśmy się. Gdzie byliście?
- Ja się nie martwiłam. - powiedziała Margaret.
- Ale ja i Logan się martwiliśmy. - powiedziała Johanna. - Gdzie byliście? - zapytała.
- Na spacerze. - odpowiedział chłodno. - A wy? Co robiliście?
- Zjedliśmy małże i zaczęliśmy was szukać. - odpowiedziała. - Panie wynalazco i pani wynalazco. - obrzuciła nas złowrogim spojrzeniem i poszła usiąść na koc.
- Znalazła się. - mruknął Nexus, wziął swój plecak i usiadł jak najdalej od Johanny.
- Gdzie byliście? - zapytał Logan.
- Na spacerze, musieliśmy porozmawiać. - odpowiedziałam.


***

Po obiedzie składającym się z małż ruszyliśmy dalej. Johanna  i Nexus dalej nie odzywali się do siebie.
W końcu dotarliśmy do pomarańczowej ściany. Poczekałam aż się oddalimy.
- Logan muszę z tobą porozmawiać. - powiedziałam ściszonym głosem, wiedziałam że z Johanną nie ma co rozmawiać.
- O czym? - zapytał. Wyjaśniłam mu to co wiedziałam o labiryncie.
- Dlaczego o tym nie mówią? - zapytał.
- Nie chcą żebyśmy wiedzieli. 
- Pamiętasz jak ostatnio rozmawialiśmy, nie mówiłaś nikomu - zapytał.
- Nie.
- A wracając do tego drugiego tematu? - zapytał nieśmiało.
- Nienawidzę cię! - wrzasnęła Johanna podbiegając do Nexusa.
- Johanna! - wrzasnęłam, domyśliłam się co się stało. Johanna złapała Nexusa za szyję i przycisnęła go do ściany.
- Johanna nie przesadzaj bo jeszcze udusisz to chuhro. - powiedziała Margaret.
- Johanna, przestań. - powiedziałam podchodząc do nich. - To nie ty.
- Duszostrzępy - wychrypiał Nexus.
- Nie odzywaj się. - warknęła Johanna.
- Nie jesteś sobą. - powiedzłam. - Nexus, jakieś silne wspomnienie.
- Johanna, pamiętasz nasz wspólny wynalazek? - spytał cicho.
- Zamilcz. - powiedziała, zauważyłam łzy w jej oczach. Johanna była silna, ale nie potrafi wyrażać swoich uczuć. Dlatego nie mogła poradzić sobie z Duszostrzępem.
- Pamiętasz każdy dzień spędzony razem? - zapytał cicho.
- Twój czas już się skończył. - powiedziała pustym głosem, który nie należał do niej. Po poliku spłynęła jej łza.
- Johanna, zrozum... - zaczęłam ale dostałam kopniaka w brzuch.
- Johanna, przepraszam ale...To na pewno pomoże. - powiedział po czym ją pocałował. Z jej ciała wyleciał jakiś dym, a ona upadła i straciła przytomność.
Wstałam Z ziemi i podeszłam do nich. Johanna się ocknęła.
- Nexus, przepraszam. - szepnęła po czym go Przytuliła.
- Eeee... Ja też. - powiedział.
- Niby za co? Uratowałeś ją.  - powiedziała Margaret.
- Ja... No, wiesz. - zwrócił się do Johanny.
- Mówiłeś tylko, o naszych wspólnie spędzonych chwilach.
- Później straciłam przytomność. Nie najpierw to coś przejęło mój umysł. Wszystko co później mówiłeś jest pewnie w jego wspomnieniach.
- Czuję się już lepiej - powiedziała. - możemy ruszać ?
- Tak. - powiedział po czy Johanna odeszła.
- Nexus, - zaczęłam. - skoro ją pocałowałeś to bez problemu powiesz jej...
- Nie. - powiedział. - Ta cała sytuacja nas zmieniła. Zacznijmy żyć jak wcześniej. Będziemy przyjaciółmi tak jak zawsze.
-No ale...Ty ją kochasz!więc czemu jej tego nie powiesz?!-spytałam.
- To nie takie łatwe. Jesteśmy przyjaciółmi i wszystko będzie dobrze.
- Rób jak chcesz ale ja uważam że powinieneś jej powiedzieć - odpowiedziałam i podeszłam do Logana, który smętnie szedł za nami. - Ej wszystko dobrze? 
Chłopak spojrzał na mnie z wymuszonym uśmiechem.
- Jasne, wszystko ok.- odpowiedział na moje pytanie, ale jakoś tak smutnie.
- Mów co się stało. - powiedziała.
- Cały czas mam wyrzuty sumienia że to wszystko moja wina.
- Nie, to nie twoja wina. Broniłeś nas.
Nagle usłyszeliśmy dziwny syk. Przygotowaliśmy broń. Oczywiście przepraszamy za błędy i zapraszamy na bloga Kary, za chwilę pojawi się nowy rozdział http://czasemdoskon2334.blogspot.com/ ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz