- Charlie - krzyknęłam. - Charlie, gdzie jesteś?
Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Poczułam chłodny powiew wiatru. Staw zaczął pokrywać cienki lód. Na trawie, kwiatach i innych roślinach pojawił się szrom. Trzęsłam się z zimna. Po chwili chłód przeniósł się dalej. Odetchnęłam z ulgą.
Próbowałam zawołać Charliego, jednak z moich ust wydobył się cichy pisk. Usiadłam przy stawie i nabrałam wody w ręce. Dziwne, niedawno była pokryta lodem, teraz woda była ciepła. Nie mogłam jej przekłnąć. Jagby coś utknęło mi w gardle i nic nie przepuszczało. Ponownie chciałam przywołać Charliego. Jednak znów się nie udało. Zerwałam źdźbło trawy. Chwilę pożułam i spróbowałam przełknąć. Nie dałam rady. Zrozpaczona osunęłam się na ziemię. Zaczęło swędzieć mnie przedramię. Usłyszałam syk wydobywający się ze stawu.
- Moja pani chce cię spotkać - przestraszona, lecz zaciekawiona podeszłam do wody. Pokrywała ją srebrna mgiełka.
- Moja pani, władczyni martwych dusz zesłała na ciebie klątwę - kontynuował głos. - Jeśli się z nią spotkasz czar minie. Mapę masz na przedramieniu. Niech twoja dusza pozostanie żywa, lub niech umrze wstępując do naszych szeregów - mgiełka znikła. Co to miało być? Podwinęłam rękaw. Głos nie kłamał, na przedramieniu miałam mapę. Do celu nie było daleko. Może uda nam się tam dojść zanim umrę z pragnienia. Odwróciłam się, w moją stronę biegł Charlie w postaci wilka. Ogon wesoło mu podskakiwał, a z pyska wystawały cztery zające.
- Dziś się najemy - powiedział z radością. Pomachałam głową.
- Coś się stało? - zapytał. - Wyczuwam twój strach i niepokój.
Ręką wskazałam na gardło i próbowałam coś powiedzieć.
- Nie możesz mówić?
Przytaknęłam głową. Wskazałam na zające, które leżały już przy jego łapach, oraz wodę w stawie, a potem na gardło i pomachałam głową.
- Jeść i pić też? Kotk.... Yyyyy no kto ci to zrobił? - zapytał, mimo że był wilkiem wydawał się speszony. Domyślałam się co chciał powiedzieć. Pokazałam mu mapę na moim przedramieniu.
- Mamy tam iść?
Przytaknęłam. Charlie zamienił się w człowieka.
- To pomoże?
Znów przytaknęłam.
- Wydaje się niedaleko, ale czy dojdziemy zanim...
Nie skończył. Dobrze wiedziałm o co mu chodziło. Podszedł do mnie i delikatnie objął. Jego serce biło bardzo szybko. Zastanawiałam się czy to wina jego przypadłości. Chciałam się zapytać, lecz nie mogłam. Dotknęłam dłonią jego piersi. Bicie serca było teraz wyraźniejsze i szybsze. Złapałam jego rękę i przesunęłam, żeby poczuł bicie mojego serca. Było wolniejsze. Przez chwilię patrzył na mnie milcząc. W końcu się odezwał, zdejmując rękę z mojej piersi.
- Max, nie wiem o co ci chodzi, ale możesz zdjąć rękę z mojej piersi?
Pośpiesznie zabrałam swoją rękę i pokiwałam głową.
- Wiesz czuję się nie swojo i to było...dziwne.
Zaczęłam żałować że to zrobiłam. Mógł mnie źle zrozumieć. Co ja właściwie robię. Próbowałam go poderwać, taka była prawda. Zadurzyłam się w Charlim, a znam go od niedawna. Przecież może być jak Logan. Spojrzywszy na mapę zaczęłam iść w kierunku królestwa tego dziwnego głosu. Charlie ruszył za mną.
***
Zaczęło się się ściemniać. Spokojnie mogliśmy odpocząć i zdążyć dojść jutro do celu. Usiadłam na mchu obok dużej sosny. Charlie zrobił to samo. Jednak nie zamienił się w wilka. Jako człowiek odgarniając mi włosy z twarzy powiedział:
- Trochę źle zareagowałem na ten gest - zaczął patrząc mi w oczy, ja jednak odwróciłem głowę. Delikatnie dotknął mojego podbrudka i skierował moją twarz na niego. - Nie możesz nic mówić, może chciałaś mi przekazać jakąś wiadomość, a ja tak zareagowałem. Przepraszam. Wybaczysz mi? - Ja jednak nie dałam mu żadnego znaku. Tylko odwróciłam głowę. - No nie znam się bardzo na dziewczynach, ale... - po tych słowach delikatnie przysunął twarz do mojej. Swoimi wargami dotknął moich i delikatnie pocałował. Zamknęłam oczy. To było nawet przyjemne. Potrafił całować idealnie. Wydawało mi się że trwało to całą wieczność, jednak po chwili przestał. Delikatnie wysunęłam rękę i dotknęłam jego twarzy. Skórę miał gładką i ciepłą. Patrzyłam mu w oczy.
- Więc wszystko dobrze. Już się nie gniewasz? - zapytał. Czyżby pocałował mnie tylko dlatego, żebym w końcu mu wybaczyła. Odepchnęłam go i posłałam gniewne spojrzenie. Wstałam i usiadłam cztery drzewa dalej. Charlie westchnął.
- A jeśli zamienię się w wilka, będę mógł cię przytulić? - zapytał, a ja pokazałam mu palcem wulgarny gest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz